– Zdecydowaliśmy się przychylić się do argumentu, że w tak krótkim czasie rekrutacja aż 400 komisarzy byłaby trudna, choć naszym zdaniem możliwym. Kolejny raz podchodzimy do tej sprawy otwarcie - powiedział dla Telewizji Republika Szymon Szynkowski (PiS).
Jedna z poprawek mówi, że na szefa Krajowego Biura Wyborczego ma wskazywać sam minister spraw wewnętrznych i administracji. Opozycja się temu sprzeciwia i nazywa to atakiem "armii Błaszczaków" na Polskę lokalną. – Wszelkie zarzuty są wręcz groteskowe. Po pierwsze minister będzie proponował kandydata na szefa Krajowego Biura Wyborczego. Zatwierdzać, wybierać tego kandydata będzie Państwowa Komisja Wyborcza. Taki model w ramach, którego rząd jest odpowiedzialny za organizację procesu wyborczego jest dozwolony – choćby w Niemczech u naszego sąsiada ten model funkcjonuje i nikt w tym nic złego nie widzi - podkreślał Szynkowski.
– Na każdym etapie można wprowadzać poprawki. One nie były wprowadzone nagle, ponieważ my wiele rozwiązań sygnalizowaliśmy – dlatego opozycja nie mogła mieć o to pretensji. Mało tego ten zarzut dot. szefa KBW jest jeszcze z jednego powodu groteskowy, ponieważ dzisiaj komisarzy wyborczy wyznacza minister sprawiedliwości i o tym chyba posłowie zapomnieli. To jest funkcja organizacyjna - zaznaczył.
Kwestia likwidacji głosowania korespondencyjnego
– Likwidacja głosowania korespondencyjnego ma wykluczyć fałszowanie głosów. One są stosunkowo najłatwiejsze do zmanipulowania, tutaj łatwo o nadużycia. Nasz intencja została niesłusznie odczytana i poddamy to jeszcze refleksji. Większość osób niepełnosprawnych i tak z tego sposobu głosowania nie korzysta. Opozycja nie potrafi docenić, że na każdym etapie uwzględniamy opinie ekspertów, również opozycji. To nasz martwi, ponieważ uniemożliwia merytoryczna dyskusję - mówił Szynkowski.
– Chodziło o to, żeby dokonać pewnej liberalizacji głosów, aby maksymalnie dużo głosów uznać za ważne. Nie będzie możliwości fałszowania głosów. Dzisiaj jakikolwiek dopisek na kartce unieważnia głos – to bardzo rygorystyczne. Chcemy wyborcom wyjść naprzeciw, po to, żeby oddany głos przez nich został uznany za ważny - dodał.
Wybór komisarzy
– Zdecydowaliśmy się przychylić się do argumentu, że w tak krótkim czasie rekrutacja aż 400 komisarzy byłaby trudna, choć naszym zdaniem możliwym. Kolejny raz podchodzimy do tej sprawy otwarcie. Na 18 poprawek uwzględniliśmy 14. Myślę, że jest to bardzo dużo. My się nie obrażamy i jesteśmy otwarci na wszelkie uwagi - powiedział.