– Najgorszą strategią jest to, co robi obecnie premier Ewa Kopacz, która w gorączce kampanijnej jest w stanie zmienić każdy przepis i ustawę, byle tylko przypodobać się wyborcom. Tyle że ci orientują się już, że to jest fałsz – mówi wiceprezes PiS, poseł Beata Szydło w wywiadzie dla Gazety Polskiej.
Kandydatka PiS na premiera odnosi się do zarzutów polityków PO i części mediów na temat tego, że będzie sterowana przez Jarosława Kaczyńskiego.
– Warto zaznaczyć, że za każdym razem, kiedy stajemy przed jakimiś decyzjami personalnymi, rozpoczynają się próby narzucenia takiej narracji medialnej, z której wynika, że PiS podejmuje część decyzji tylko na potrzeby kampanii. To bzdury – mówi Beata Szydło.
Podkreśla jednak, że niekwestionowanym liderem PiS i Zjednoczonej Prawicy jest Jarosław Kaczyński. – Liderem naszego ugrupowania jest Jarosław Kaczyński, to on podejmuje decyzje strategiczne. Równie precyzyjnie określona jest rola Andrzeja Dudy czy moja. I zaręczam, że ani prezydent Duda, ani ja, nie damy się rozgrywać – stwierdza.
Odnosząc się do porówań, że premier Szydło będzie jak premier Marcinkiewicz, stwierdza: – A co do Kazimierza Marcinkiewicza, to on był przede wszystkim celebrytą. I co najistotniejsze, nie realizował programu PiS. Zaznaczyła też, że jej priorytetem będzie realizacja programu wyborczego.
Beata Szydło jednocześnie gasi hurraoptymistyczne opinie o wygraniu przez PiS jesiennych wyborów. – Sondaże są dziś dobre, ale absolutnie nie możemy w związku z tym przesądzać, że w październiku wygramy w takim stopniu, że osoba z naszego grona będzie mogła być desygnowana na premiera. Ważne jest, by zarówno politycy, jak i wyborcy PiS nie dali się zwieść poczuciu, że zwycięstwo mamy już w kieszeni, bo to może skończyć się niemiłym rozczarowaniem – mówi. – Na sukces musimy zapracować – dodaje.
Pytana o ataki na polityków PiS, mówi, że szkoda jej czasu na „tego typu utarczki”.
– Staram się szanować swoich przeciwników politycznych, nie przekraczać pewnych granic w dyskusjach. Tego samego oczekuję od ludzi, którzy chcą ze mną rozmawiać – mówi Szydło. – Nie przejmuję się atakami poniżej pasa, a te cechują niestety styl uprawiania polityki w wykonaniu PO, począwszy od byłego jej członka Janusza Palikota, przez Stefana Niesiołowskiego, kończąc na pani Joannie Musze. Ta ostatnia, co stwierdzam z przykrością, również dołączyła do tego grona – stwierdza. I dodaje: – Jeśli chcą, niech atakują. To ich wybór. Szkoda mi czasu na takie utarczki. Polacy w ostatnich wyborach już ich ocenili.
W wywiadzie podniesiono też kwestię młodych ludzi, których – wedle kilku badań – niemal 60 proc. poparło Andrzeja Dudę w wyborach prezydenckich.
– Oni słuchają przede wszystkim tego, co się do nich mówi w kontekście programu. Jeśli słyszą, że proponuje się im pracę, możliwość rozwoju, to są tym zainteresowani. To pokolenie (…) to młodzi, dorośli ludzie, świetnie wykształceni, podróżujący po świecie, otwarci, pełni pomysłów. I zderzają się z biernością, niemożliwością, bylejakością, a przede wszystkim z brakiem propozycji. Oni chcą, żeby w Polsce żyło się tak jak w Anglii, Irlandii, Skandynawii. Chcą tu mieszkać, pracować, mieć rodziny – wyjaśnia Beata Szydło.
– Oni nie oczekują niczego nadzwyczajnego. Nie chcą ciągle słuchać retoryki sfrustrowanych polityków Platformy, którzy poza straszeniem opozycją niczego im nie proponują – podkreśla wiceprezes PiS i kandydatka tej partii na premiera.