Mężczyzna znalazł słoik. Zaintrygowany otworzył go. W środku były fragmenty ciała ludzkiego” – tak opisuje sprawę odnalezienia niezidentyfikowanych zwłok Piotr Dunal z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ. Po przeprowadzeniu sekcji zwłok okazało się, że jest to ciało dziecka, które zabito rozrywając na strzępy pomiędzy czwartym a szóstym miesiącem życia płodowego.
Nie wiadomo kto zabił dziecko i w jakich okolicznościach, nie wiadomo kim są jego rodzice. Jedyna oczywista rzecz, zarówno dla mężczyzny, który znalazł martwe dziecko jak i dla prokuratora jest taka, że mamy do czynienia z przestępstwem, ponieważ mamy do czynienia ze zwłokami człowieka. Sekcja zwłok ustaliła jedynie w jakim wieku ten człowiek był. Paradoksalnie według prawa polskiego, może się okazać, że do przestępstwa nie doszło. Jeśli dziecko zabito zgodnie z przepisami ustawy aborcyjnej, sprawca wyrzucenia szczątek dziecka do lasu może odpowiedzieć za … zaśmiecanie.
Prokuratura przejęła się, bo zobaczyła zmasakrowane martwe ciało, które zawsze świadczy o tym, że dokonano straszliwej zbrodni. Oczywiście ich intuicja jest słuszna. Co dzieje się z ciałami 1000 zabijanych corocznie dzieci, tego nikt nie wie. Krwiożercze prawo, które zezwala na zabijanie dzieci w Polsce ma rację bytu tylko dlatego, że te zbrodnie są dokonywane za zamkniętymi drzwiami gabinetów. Kto bowiem usłyszy niemy krzyk dziecka z łona swej matki?
Artykuł pochodzi ze strony stopaborcji.pl