Szokujące fakty ws. katastrofy smoleńskiej! Prof. Nowaczyk: kopie rejestratorów nie są tożsame
Te kopie różnią się ze sobą. Szczególnie różne są ostatnie sekundy lotu. Komisja Millera stwierdziła, że od momentu uderzenia w brzozę, to co działo się następnie z samolotem było wynikiem tego uderzenia i nie podlegało analizie. My mamy inne zdanie, bo uważamy, że te sekundy są kluczowe – mówił na antenie Telewizji Republika prof. Kazimierz Nowaczyk z podkomisji smoleńskiej.
– Chciałbym powiedzieć o tym, jakie trudności stanęły przed nasza podkomisją. Przed wszystkim dotyczy to źródła nagrań rejestratorów. Podkomisja pracuje na kopiach oryginałów – taka jest procedura postępowania - tłumaczył nam prof. Nowaczyk.
– Te kopie otrzymaliśmy w spadku po komisji Milera i tutaj pojawia się pierwszy zasadniczy problem, ponieważ zgodnie z aneksem 13 – z zasadami, którego posługiwała się komisja Millera każdy ten rejestrator powinien być otwierany i kopiowany przy przedstawicielach z Polski. W Smoleńsku tego nie było, to była kompletna partyzantka i mamy w ten sposób cały szereg kopi. Nie wiadomo kto i kiedy robił te kopie. Nawet w momencie, kiedy polscy przedstawiciele byli przy robieniu niektórych z tych kopi, to nie były wyciągane rejestratory - podkreślał.
– Wiara jest na słowo i opiera się na oświadczeniu ze strony rosyjskiej. Gdyby była sytuacja tego rodzaju, że mamy mnogość tych kopii i były one jednakowe to nie stanowiłoby to tak wiele problemów w badaniach - dodał.
– Te kopie różnią się ze sobą. Szczególnie różne są ostatnie sekundy lotu. Komisja Millera stwierdziła, że od momentu uderzenia w brzozę, to co działo się następnie z samolotem było wynikiem tego uderzenia nie podlegało analizie. My mamy inne zdanie, bo uważamy, że te sekundy są kluczowe. Okazuje się, że inne wykresy mamy w raporcie MAK.
REJESTRATORY
– W raporcie MAK poinformowano, że najlepsze zapisy pochodzą z rejestratora rosyjskiego KBM. Zamieszczono wykresy i jednocześnie 31 maja została zrobiona kopia z tego rejestratora i udostępniona stronie polskiej - mówił Kazimierz Nowaczyk.
– To co pokazuje MAK, to zapisy tego rejestratora kończą się tuż przed uderzeniem samolotu w ziemię, a te zapisy, które otrzymała strona polska kończą się jakieś 400 metrów wcześniej. Brakuje ostatnich sekund tego zapisu. To są kluczowe sekundy, gdzie następuje rozpad samolotu - zaznaczył.
– Ten zasadniczy rejestrator – przyniesiono taśmę, Rosjanie oświadczyli, że jest to to oryginał, zrobiono kopię i co się okazało? Tych danych nie można w ogóle analizować, to jest szereg błędów. Nawet czas, który jest zapisywany w tym rejestratorze zmienia się o kilka naście godzin, to zupełny bezład informacji, którego nie da się analizować.
– Mamy kompletnie całkowity bezład, brak informacji, różnice pomiędzy nagraniami i to wszystko dotyczy tych ostatnich sekund. Po analizie okazuje się, że w raporcie MAK zapis z KBM jest o wiele dłuższy - powiedział prof. Nowaczyk.
– Gdyby te zapisy były tożsame ze sobą to problem byłby mniejszy – dodał prof. Nowaczyk.
– Teraz należy dowiedzieć się, gdzie leży prawda.