Jeśli on (Przywieczerski) jest Napoleonem, to ciekawe kto był cesarzem! To była matka afer, ale również wzorzec na rabowanie państwa Polskiego - powiedział dla Telewizji Republika Janusz Szewczak, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Afera Amber Gold
Dzisiaj o godz. 12 sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold ma rozpocząć przesłuchanie Tomasza Arabskiego b. szefa kancelarii premiera Donalda Tuska; będzie to drugie podejście do przesłuchania tego świadka.
– To człowiek, który zna wiele tajemnic afer z czasów rządów PO-PSL. To Donald Tusk podejmował ostateczne decyzje, ale pan Arabski z pewnością ma wiele na sumieniu. Każdy z świadków był ważny w tej sprawie – mówił nam Janusz Szewczak.
– Być może były wtedy takie decyzje ówczesnych władców, aby nie reagować. Może każdy miał w tym interes. Platforma miała totalne poczucie bezkarności, wydawało im się, że wiecznie będą stać u władzy. Tych afer było wiele – mówił poseł PiS.
AFERA FOZZ
Dariusz Przywieczerski, nazywany "mózgiem afery FOZZ", po 13 latach od wyroku trafił do zakładu karnego. 72-letni dziś biznesmen został w sobotę deportowany z USA do Polski.
– Jeśli on jest Napoleonem, to ciekawe kto był cesarzem! To była matka afer, ale również wzorzec na rabowanie państwa Polskiego. Mieliśmy szereg wielu afer. (…) W końcu lat 80 zbierałem dokumenty do pracy doktorskiej. (…) Znalazłem fakty, które budziły moje zdziwienie. Otrzymywaliśmy jako państwo po kilkadziesiąt miliony kredytu i nie wiadomo gdzie te pieniądze były lokowane. (…) Szybko zdałem sobie sprawę jak bardzo niebezpieczna jest ta wiedza. (…) Dobrze, że polski rząd jest konsekwentny i sprowadził do Polski pana Przywieczerskiego – mówił Szewczak.
ROLA PRZYWIECZERSKIEGO
– Myślę, że on był bardziej wykonawcą. Na pewno nie był to jedyny mózg tej operacji – ocenił Szewczak.
– Powinien zostać sprawiedliwie ukarany. Pytanie czy pan Przywieczerski będzie chciał podzielić się tą ogromną wiedzą, którą posiada – dodał.
Sprawę FOZZ okrzyknięto mianem największej afery III RP. Fundusz w nieformalny sposób miał skupować za granicą po niższej cenie polskie zadłużenie zagraniczne z czasów PRL. Według prokuratury, w latach 1989-90 afera FOZZ spowodowała 350 mln zł strat; sądy uznały, że straty wynoszą co najmniej 134 mln zł. Aferę wykryła NIK. Prokuratura wszczęła śledztwo w 1991 r. Akt oskarżenia przekazano sądowi w 1993 r., ale sąd odesłał sprawę prokuraturze.
Ponowny akt oskarżenia trafił do sądu w 1998 r., a proces zaczął się w 2000 r. Rok później został przerwany, gdy prowadząca go w warszawskim sądzie okręgowym sędzia Barbara Piwnik została ministrem sprawiedliwości w rządzie Leszka Millera. Ponowny proces - pod przewodnictwem sędziego Andrzeja Kryżego, późniejszego wiceministra sprawiedliwości w rządzie PiS - ruszył w 2002 r. Kryże w rekordowym terminie przesłuchał świadków i w marcu 2005 r. ogłosił wyrok - przed terminem przedawnienia, na co dawano mu małe szanse.
Sąd uznał, że pieniądze przeznaczone dla Funduszu - którego zadaniem był poufny wykup długów zaciągniętych przez PRL na Zachodzie w latach 70. i 80. - zostały albo przywłaszczone, albo rozdysponowane w sposób niezgodny z prawem. SO skazał b. dyrektora generalnego FOZZ Grzegorza Żemka na 9 lat i 720 tys. zł grzywny; jego zastępczynię Janinę Chim - na 6 lat i 500 tys. zł grzywny, biznesmena Dariusza Przywieczerskiego - na 3,5 roku, a troje innych - na kary do 2 lat więzienia.
B. szef "Universalu" Przywieczerski uciekł z kraju i wydano za nim list gończy. Miał przebywać głównie w Stanach Zjednoczonych.