Straż Miejska i urzędnicy z Wałbrzycha odebrali szefowi tamtejszego PSL zagłodzone psy. Janusz Piechociński już zapowiedział, że jak tylko zweryfikuje całą sytuację, skieruje sprawę do partyjnego sądu, bo takie zachowanie jest "nieludzkie i niegodne".
Na działce działacza Polskiego Stronnictwa Ludowego, Piotra Ziemnickiego, odnaleziono wychudzone psy na łańcuchach oraz konia zamkniętego w pomieszczeniu, które było dla niego stanowczo za małe.
Zwierzęta były przetrzymywane w skandalicznych warunkach. Mężczyzna nie zadbał ani o pokarm, ani o wodę, zabrakło również jakiejkolwiek formy ocieplenia pomieszczeń, w których się znajdowały. Najbardziej poszkodowanym psem zajął się weterynarz, pozostałe trafią do adopcji. Straż dla zwierząt w ostatnich dniach kontrolowała to miejsce kilkakrotnie.
Piotr Zimnicki nie przyznał się do zaniedbania, zapewniając, że zwierzęta mają bardzo dobre warunki. Zupełnie inaczej prezentuje się relacja jego sąsiadów, którzy utrzymują, że sami wielokrotnie dokarmiali zaniedbane stworzenia.
Sprawą obiecał się zająć szef PSL Janusz Piechociński. Rano mówił w radiowej Trójce, że po zweryfikowaniu zdarzenia, skieruje stosowne wnioski do sądu koleżeńskiego. Ujawnione przypadki głodzenia zwierząt Piechociński nazwał porażającymi, nieludzkimi i niegodnymi.