Święto Wszystkich Świętych to przypomnienie nam, żebyśmy się nawrócili i wierzyli
Święci są apelem, wezwaniem Boga skierowanym do świata, aby się nawrócił i wierzył - powiedział abp Stanisław Gądecki, przewodniczący KEP w telewizyjnym orędziu przed uroczystością Wszystkich Świętych.
Orędzie abp. Stanisława Gądeckiego przypomina nam, że święto Wszystkich Świętych jest ważnym doświadczeniem duchowym naszej egzystencji. - W najbliższych dniach w całej naszej Ojczyźnie ludzie nawiedzają cmentarze. Idą tam zarówno w wielkich miastach jak i w maleńkich wioskach. Podążają, by odwiedzić groby swoich najbliższych, przyjaciół, znajomych. Przychodzą na groby bohaterów narodowych, uczestników powstań, na groby ofiar II wojny światowej, Powstania Warszawskiego, groby ofiar zrywów powojennych. Idą do katedr, w podziemiach których spoczywają doczesne szczątki naszych rodaków z dalekiej i bliższej przeszłości, królów, wodzów, wieszczów. Niektórzy z nich nie znaleźli miejsca spoczynku w ojczystej ziemi, ale zostali pochowani gdzieś daleko, w innych krajach, na innych kontynentach - mówił abp. Gądecki.
Naszym głównym celem życia powinno być dążenie do nieba. "Niebo jest stanem najwyższego i ostatecznego szczęścia w wieczności, która nie jest "ciągiem następujących po sobie dni kalendarzowych, ale czymś, co przypomina moment ostatecznego zaspokojenia, w którym pełnia obejmuje nas, a my obejmujemy pełnię" bytu, prawdy i miłości" (Spe salvi, 12). Abp. Gądecki przypomniał, że święci dążyli do Boga przez różne doświadczenia: "Święci zmierzali do Boga różnymi, niepowtarzalnymi drogami. W ich gronie są tacy, którzy przez całe życie pielęgnowali chrzcielną czystość sumienia, ale i tacy, którzy najpierw błądzili. Ludzi o trudnych nie raz charakterach, którzy wiele zła wyrządzili swoim bliźnim, lecz potem się nawrócili. Są biedni i bogaci; żonaci i nieżonaci; uczeni i analfabeci; znani światu, i ci, o których istnieniu nikt nie wiedział. Są oni wszyscy żywymi świadkami obecności Boga pośród swojego ludu. Są apelem, wezwaniem Boga skierowanym do świata, aby się nawrócił i wierzył. Przez nich przemawia do nas Pan Bóg".
W orędziu pojawiło się również rozważenie arcybiskupa na Dzień Zaduszny, czyli 2 listopada. Arcybiskup powiedział, że "czyściec przypomina nam również o tym, że my, żyjący, powinniśmy pamiętać o zmarłych. Pamięć o zmarłych jest potwierdzeniem tego, że człowiek jest zdolny do wierności i do wdzięczności. Że miłość nie umiera, ale trwa w sercach tych, którzy jej doświadczyli. Z tego względu Kościół zachęca nas, abyśmy wytrwale modlili się za naszych zmarłych, ofiarując za nich nasze codzienne cierpienia i trudy.
W Dniu Zadusznym dobrze jest także pomyśleć o stanie, który nazywamy piekłem. Rozmyślanie o piekle może stać się zbawienną przestrogą dla naszej wolności. Piekło również nie jest miejscem, ale raczej sytuacją, w jakiej znajduje się człowiek, który w sposób wolny i ostateczny oddalił się od Boga, źródła życia i radości. Kto z uporem zamyka się na Ewangelię, decyduje się na "wieczną zagładę [z dala] od oblicza Pańskiego" (2 Tes 1,9). Z przypowieści o bogaczu i ubogim Łazarzu wnioskujemy, że piekło jest stanem ostatecznej kary, nie dopuszczającym możliwości powrotu ani złagodzenia cierpień (por. Łk 16,19-31). Nie jest ono karą Bożą wymierzoną człowiekowi "z zewnątrz", ile raczej logiczną konsekwencją decyzji podjętych przez samego człowieka podczas jego doczesnego życia. Jest naturalnym następstwem odrzucenia miłości Bożej, które zwraca się przeciw temu, kto tego dokonał. To sytuacja w jakiej nieodwołalnie znajduje się człowiek, który - nawet w ostatniej chwili swojego życia - odrzucił miłosierdzie Boga.
To nie Pan Bóg potępia człowieka, bo On pragnie wyłącznie zbawienia stworzonych przez siebie istot. To sam człowiek zamyka się na Jego miłość. "Potępienie" polega właśnie na ostatecznym oddaleniu się od Boga, które to oddalenie człowiek dobrowolnie wybrał i potwierdził ostateczną decyzją w chwili śmierci; wyrok Boży tylko ratyfikuje ten stan. Ostatecznie jednak myśl o piekle nie powinna w nas budzić irracjonalnego lęku, lecz raczej winna stanowić konieczną i zbawienną przestrogę dla naszej wolności, osadzoną w kontekście zmartwychwstania Pana, który pokonał szatana.