– Minęło 5 lat od katastrofy smoleńskiej. Może się zdarzyć tak, że sprawy te ulegną przedawnieniu – mówił na antenie TV Republika Bogdan Święczkowski. Były szef ABW odniósł się do bierności Agencji Wywiadu 10 kwietnia 2010 roku.
Piotr Wroński, jeszcze do niedawna oficer wywiadu, w rozmowie z tygodnikiem „wSieci” zwrócił uwagę na bezczynność polskich służb po katastrofie smoleńskiej.
Jak mówił, 10 kwietnia 2010 roku nikt po niego nie zadzwonił i nie próbował go ściągnąć do Agencji Wywiadu, zaś dyrektor, z którym rozmawiał tego dnia, wysłał go na spacer.
Wroński powołując się na kolegę z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, powiedział, że taka sytuacja miała miejsce również w innych służbach.
Były oficer wywiadu przywołuje także plotkę, z której wynika, że jedyną grupą z ABW była grupa realizacyjna, która spieszyła zabezpieczać BBN.
Do sprawy odniósł się na antenie TV Republika Bogdan Święczkowski. W ocenie byłego szefa ABW tak ogromne zaniedbania powinny być karane więzieniem. – Minęło 5 lat od katastrofy smoleńskiej. Może się zdarzyć tak, że sprawy te ulegną przedawnieniu – mówił. Święczkowski podkreślił, że sytuacja w której dochodzi do katastrofy z udziałem prezydenta i wielu innych ważnych osób w państwie i nie ogłasza się w służbach stanu alarmowego jest czymś przerażającym.
Jak mówił, fakt, że nie uruchomiona została w tym czasie agentura świadczy o świadomych zaniechaniach.
– Teraz należy tylko zadać pytanie: z jakich powodów? Czy te osoby uczestniczyły w grupie osób, które robiły wszystko, żeby sabotować wizytę prezydenta, czy ma tu zastosowanie ta najbardziej spiskowa teoria, że świadomie lub nie uczestniczyli w doprowadzeniu do śmierci prezydenta – mówił.