– W związku z awarią systemu informatycznego PKW stawiam trzy scenariusze: albo PKW nierzetelnie podeszła do systemu wyborczego, albo jest to wynik niezamierzonego niedbalstwa, albo chodzi o specjalne działanie wywiadu, naszego lub obcego – mówił w Telewizji Republika Bogdan Święczkowski, b. szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Zdaniem Święczkowskiego ABW, wiedząc, że PKW często ma problemy z infrastrukturą teleinformatyczną do liczenia głosów, powinna się sprawą tą zainteresować już dawno temu.
– W ABW jest departament, który ma dbać o to, by wszystkie systemy informatyczne były chronione i nie dochodziło do zagrożenia bezpieczeństwa państwa. Gdydy przed zakupem systemu do liczenia głosów przez PKW doszło do konsultacji ze służbami, do tego żenującego spektaklu w ogóle nie doszłoby – stwierdził Święczkowski.
B. szef ABW zauważył przy okazji, że w Polsce nie ma centralnej instytucji, która zabezpieczałaby instytucje, ministerstwa i służby przed ewentualnymi atakami hakerskimi.
– Poza tym systemy PKW powinny być systemami nie dostępnymi, ale działającymi do poziomu "zastrzeżone" lub "poufne". Trzeba tę instytucję zapytać, czy kiedykolwiek wnosiła do Parlamentu o budżet na ochronę nie tylko systemu informatycznego, ale też kart do głosowania i lokali wyborczych – dodał.
– Zajmujemy się systemem informatycznym, i słusznie, bo to oburza, ale naszego państwa nie stać nawet na postawienie przeźroczystych urn, czy w ogóle dodatkowych, stąd obrazki pokazujące upychanie kart do głosowania młotkami czy miotłami do tekturowych pudeł. To o czym w ogóle mówimy? – zakończył b. szef ABW.