Gośćmi Tomasza Terlikowskiego w programie „Starcie cywilizacji” byli prof. Tomasz Żyro – politolog Uniwersytetu Warszawskiego, amerykanista, Grzegorz Strzemecki – publicysta, autor książki „Gender – ideologia państwowa Rzeczpospolitej” oraz Filip Memches – publicysta Rzeczpospolitej Plus Minus. Program poświęcony był tematowi „homo-lobby kontra reszta świata”.
Stany Zjednoczone to miejsce, gdzie spór między środowiskami LGBT, a konserwatywnymi jest najżywszy. Terlikowski zauważył, że są już pierwsze ofiary tego sporu, a mianowicie osoby prorodzinne, które są karane oraz medialnie linczowane.
– Oczywiście spór jest kulturowy. Jak powiedział Jan Paweł II dzisiejsze spory cywilizacyjne są przede wszystkim sporem o kulturę. Niewątpliwie pani prof. Gertruda Himmelfarb ma rację, że jest jeden naród, ale dwie kultury w USA. Jedna z tych kultur, w oparciu o bardzo radykalne treści natury społecznej próbuje zawojować drugą. W związku z tym polaryzacja, nie tylko polityczna, ale i społeczna ma miejsce w USA – to bardzo wyraźnie widać. Jednak odpór jest już także instytucjonalny, bo jeśli poczytamy program Partii Republikańskiej, to tam jest powiedziane, że napór tej ideologii musi być powstrzymany, bo on doprowadza do powstania dwóch odrębnych wspólnot politycznych. Stany Zjednoczone są ostatnim dzieckiem oświecenia, ale oświecenie ma swoje korzenie radykalne, francuskie i republikańskie, z takim podtekstem filozofii szkockiej. I o ile Demokraci wyraźnie się radykalizują, to Republikanie starają się odzyskać tożsamość powstrzymując tą falę. – mówi profesor Żyro.
Nawiązując do obecnej ostatnio na ulicach polskich miast kampanii „Przekażmy sobie znak pokoju” Filip Memches zauważył, że: – Postulaty na rzecz postawienia znaku równości między preferencją nieheteronormatywną, a normą małżeństwa, normą miłości, że te postulaty wdzierają się do Kościoła. To jest próba przeprowadzenia zmiany kulturowej w łonie Kościoła. W USA organizacje, które powołują się na Kościół, na to, że są katolickie, są dużo bardziej aktywne.
Prowadzący zauważył, że zmiany w Kościele już się trochę udały: – Oglądałem krótki film z Irlandii o historii dwóch pań, które były jednocześnie lektorkami, kantorkami i szafarkami eucharystii i postanowiły wziąć ze sobą ślub. Katolicki ksiądz jej pobłogosławił, pochwalił, cała parafia przywitała je oklaskami. I znalazł się tylko jeden człowiek, który przypomniał, że jest to niezgodne z nauczaniem Kościoła, z Pismem Świętym, z Katechizmem i z tradycją, ze wszystkim z czym tylko może być niezgodne. Ten świecki mężczyzna protestował w radio, proboszcz oskarżył go o homofobię, ostatecznie przyszli do niego działacze IRA, którzy powiedzieli, że jak będzie chciał chodzić do tej konkretnej parafii, to może się liczyć z tym, że przestrzelą mu kolana. Przestał chodzić do tej parafii. Panie przez 2 tyg. były zawieszone, ale powróciły w triumfalnym pochodzie, witane oklaskami przez całą wspólnotę.
– Problemem jest nie sam podział na te dwie strony, tylko to, że ta druga strona zwycięża. – zauważył Strzemecki i dalej mówił: – W Stanach Zjednoczonych najwyższe władze są właśnie homolobby. Prezydent Obama parę lat temu określił się, że jest zwolennikiem homo-pseudo-małżeństw. Dwa razy swoimi decyzjami re-definiował małżeństwo. Zresztą cała ta ideologia polega na re-definiowaniu pojęć. Rodzicem nie jest ten kto dziecko spłodził, począł, czy dał materiał genetyczny, ale ten kto faktycznie je kupił. USA są krajem, gdzie dzieci się kupuje. Znany działacz amerykański Robert Oscar Lopez, który sam był wychowywany przez dwie lesbijki i próbował przedkładać Sądowi Najwyższemu argumenty przeciw tym zmianom, nazywa to wprost współczesnym niewolnictwem.