– Straty po II wojnie nie zostały nam w żaden sposób zrekompensowane - mówił Adrian Stankowski w programie "Chłodnym Okiem". - To, jak żyjemy, jest pochodą tego braku reparacji. Średnia, którą Niemcy wypłacili niektórym ofiarom to 600 zł. Tymczasem jest gotowa analiza prawna przygotowana przez Biuro Analiz Sejowych, odnośnie dochodzenia reparacji wojennych od Niemiec. Nic nowego się nie stało. Jak śledzę tę sprawę, to wnioski płynące z tej analizy są oczywiste. Nie ma żadnych przeszkód prawnych, by tych reparacji dochodzić. Niemcom, jak gorzej zaczną sprzedawać się mercedesy S klasa, to sami przybiegną, żeby zapłacić - podkreślił dziennikarz.
Dziś w programie "Chłodnym Okiem" bieżące wydarzenia polityczne komentował dziennikarz i publicysta Adrian Stankowski. Jednym z głównych tematów była kwestia reparacji wojennych, należnych Polsce od Niemiec.
"Największym problemem w dochodzeniu reapracji, jest postawa polskiej opozycji, która chce być bardziej niemiecka niż Angela Merkel"
– Największym problemem w dochodzeniu reapracji, jest postawa polskiej opozycji, która chce być bardziej niemiecka niż Angela Merkel. Nawet nie poczekali na opinie niemieckie. Może Niemcy chcieliby się uwolnić z tego cięaru, ale oni za nich są adwokatami rządu w Berlinie. To jest coś tak niegodnego i tak upadlającego. Oni kwestionuja samo prawo Polaków do rozmawiania o tej sprawie - mówił Stankowski.
"Państwo z opozycji powinni zastanowić się, gdzie mają stolicę"
– Dlaczego polski polityk ma być przeciwny dochodzeniu reparacji od Niemiec? Nie powiem, gdzie mam niemieckie pieniądze, ale rezygnując z takich reparacji mówimy, że wolno Polaków mordować. Wolno niszczyć nasz kraj. Jeśli pani Merkel chce normalnych stosunków z Polską, trzeba spłacać długi. Nie ma to nic wspólnego z pojednaniem. Chrzescijańskie pojednanie to jedna sprawa, a druga to taka, że trzeba płacić długi. Państwo z opozycji powinni zastanowić się, gdzie mają stolicę - zaznczył dziennikarz.
"Myślę, że genezą tych wszystkich kryzysów, jest kryzys debaty, czyli politycy UE przestali umieć rozmawiać ze sobą"
– "Kryzys Europy" - to określenie było na forum w Krynicy odmieniane przez wszystkie przypadki. To świadczy o nastrojach. Myślę, że genezą tych wszystkich kryzysów, jest kryzys debaty, czyli politycy UE przestali umieć rozmawiać ze sobą. Nie potrafią słuchać się z szacunkiem, tylko przemawiać z pozycji siły i arogancji. Okazuje się, że są narody, które są ulepione z lepszej gliny. Jesli chodzi o solidarność energetyczną, która jest warunkiem bezpieczeństwa, jest ona drastycznie naruszana przez politykę rządu w Berlinie - powiedział Stankowski.