Stanisławczyk o katastrofie smoleńskiej: Otworzył się pewien strumień wolności
![](/sites/default/files/styles/responsive_16_9_600w/public/news_teaser/basia_1.png?h=25dbb6cf&itok=xI9ItEJN)
- Każda rocznica gromadzi coraz więcej ludzi - mówiła pisarka i publicystka Barbara Stanisławczyk w rozmowie z Joanną Lichocką.
Jak tłumaczyła Stanisławczyk, tuż po katastrofie odczuwalna była presja związana z relacjonowaniem wydarzeń związanych z katastrofą smoleńską. Dodała, że propagowany był "mit" tego jak powinno mówić się o katastrofie. - Pamiętam programy telewizyjne, w których mówienie o tym, że mógł być zamach były wyśmiewany (...) tymczasem ta było teza, która trzeba było analizować w pierwszym rzędzie- mówiła publicystka.
- Każda rocznica gromadzi coraz więcej ludzi - stwierdziła. - Ważne, że zachód się budzi, że zachód poważnie zaczyna traktować katastrofę smoleńską - dodała. Stanisławczyk podkreśliła też, chociaż wciąż są miejsca gdzie wolność słowa jest w Polsce tłumiona to otworzył się pewien strumień wolności w mówieniu o katastrofie smoleńskiej. - Ludzie nie boja się krytykować władz, wyrażać pewnych myśli - dodała.
- Mamy do czynienia z podziałem, myślący racjonalnie i nieracjonalnie, słusznie i niesłusznie (...) myślący słusznie mają jeśli nie przywileje, to pewne racje (...) natomiast inaczej myślący są wyśmiewani - podsumowała Stanisławczyk.