Jan Pietrzak i jego „Towarzystwo Patriotyczne”, od kilku lat zabiegają o budowę Łuku Triumfalnego, który ma upamiętnić wielkie zwycięstwo polskiego oręża z 1920 r. Niestety przedstawiona przed kilkunastoma dniami wizualizacja monumentu jest pod względem architektonicznym fatalna.
Przypominam, że wedle słów Marka Skrzyńskiego, autora projektu, przyszły łuk to „150-200 metrowej wysokości wbite w dno Wisły dwa potężne pylony zwieńczone koroną, polskim orłem i cyframi 1920. Do tego dwie zewnętrzne windy, które pozwalałyby zwiedzającym oglądać panoramę Warszawy. To wszystko połączone z brzegiem kładką dla pieszych. Lokalizacja pomiędzy Mostem Świętokrzyskim, a Śląsko-Dąbrowskim na wysokości Centrum Kopernika.”
Wielka chwała Janowi Pietrzakowi za szlachetny pomysł. Wielka chwała Markowi Skrzyńskiemu za przygotowanie projektu pro publico bono projektu, jednak jest to projekt, w mojej ocenie, słaby.
Wisła jest w Warszawie miejscem magicznym. Przez niektórych nazywa jest 19-tą dzielnicą Warszawy. W ostatnich latach stała się jednym z ulubionych miejsc spotkań Warszawiaków. Wisła, która jest ostatnią wpół dziką rzeką przepływającą przez europejską stolicę stała się najmodniejszym zagłębiem klubów muzycznych (okolice Mostu Łazienkowskiego). Nowo oddane bulwary (budowane w skandalicznym tempie!) stały się prawdziwym salonem Warszawy. Prawa strona wciąż kusi nas swoim nieuregulowanym brzegiem, gdzie każdego letniego wieczoru możemy dostrzec ogniska rozpalane na dzikich plażach. Coraz większą popularność zyskują również piaszczyste plaże, powoli rozwija się żegluga wiślana, w przyszłości na Wiśle mają pojawić się pływające baseny... Jedną z cech dobrej architektury jest wpisanie się, dostosowanie się do otoczenia. W jaki sposób 200 metrowy, betonowy kolos wpisuje się w otoczenie zielonego brzegu Wisły? W jaki sposób postawienie tego budynku ma pomóc wiślanej żegludze? Nie mówiąc już o tym, że Łuk Triumfalny w tej formie przysłoni wspaniałą panoramę, którą można zobaczyć z praskiego brzegu.
Łuk triumfalny wielkości 150-200 metrów jest monstrualnie przeskalowany. Dla porównania Łuk Triumfalny w Paryżu ma 51 metrów, a jeden z największych symboli Niemiec – Brama Brandenburska 26 metrów. Gdyby Łuk Triumfalny w Warszawie miał mieć 150 metrów to byłby wyższy o 10 metrów od hotelu Marriott, gdyby miał mieć 200 metrów to byłby wyższy od dachu Pałacu Kultury i Nauki, czy wieżowca Złota 44. Autor projektów za jeden z argumentów podnosi właśnie fakt, że łuk mógłby przysłonić „masywną konstrukcję Pałacu Kultury i Nauki, który aspiruje do bycia znakiem firmowym stolicy.” Nie zgadzam się z tym argumentem – po pierwsze łuk zlokalizowany na Wiśle byłby zbyt oddalony od Pałacu Kultury i Nauki by stać się kontrapunktem, po drugie w budowie jest wieżowiec Varso, który stanie się najwyższym budynkiem i dominantą w stolicy. W kwestii oceny architektury Pałacu Kultury i Nauki – jest mi bliżej do oceny tego budynku prezentowanej przez Waldemara Łysiaka, który odnajduje plusy tej budowli w stylu „empire”. Poza fatalnym przyziemiem, to budynek raczej udany, a jeśli chce się go „zneutralizować” to należy pozwolić na wysoką zabudowę na Placu Defilad – kapitalizm zrobi swoje.
Zdaję sobie sprawę, że zaprezentowany projekt jest wynikiem braku porozumienia z prezydent Warszawy. Niestety nie wierzę, że nawet w tak szlachetnej sprawie, jak budowa Łuku Triumfalnego, Hanna Gronkiewicz-Waltz pójdzie po rozum do głowy i usiądzie do normalnej rozmowy z ludźmi prawicy. Szkoda, bo ten pomysł zasługuje na normalny, otwarty konkurs na projekt, propozycje z największych pracowni architektonicznych świata i poważne, liczne gremium, które te projekty oceni.