Srebro już mają. Teraz powalczą o tytuł mistrzów świata
Polscy siatkarze awansowali do finału mistrzostw świata. W półfinale pokonali w katowickim Spodku Niemców 3:1 (26:24, 28:26, 23:25, 25:21). W ostatnim meczu turnieju zmierzą się z Brazylijczykami. Z "Canarinhos" o złoto walczyli także osiem lat temu.
Wówczas podopieczni Bernardo Rezende okazali się zbyt silni i gładko wygrali z biało-czerwonymi 3:0. Uczestnikami tamtego meczu w Japonii było trzech obecnych kadrowiczów Paweł Zagumny, Michał Winiarski i Mariusz Wlazły.
Wcześniej Polacy zagrali jeszcze tylko raz w finale mundialu. Dokładnie 40 lat temu pokonali w nim ZSRR 3:1.
SKŁADY DRUŻYN WE WCZORAJSZYM MECZU:
Polska: Fabian Drzyzga, Piotr Nowakowski, Michał Winiarski, Karol Kłos, Mateusz Mika, Mariusz Wlazły - Paweł Zatorski (libero) oraz Dawid Konarski, Paweł Zagumny, Michał Kubiak.
Niemcy: Lukas Kampa, Christian Fromm, Denis Kaliberda, Marcus Boehme, Gyorgy Grozer, Max Guenthoer - Markus Steuerwald (libero) oraz Dirk Westphal, Tim Broshog, Jochen Schoeps, Sebastian Kuhner.
Dla Niemców był to 12 mecz w Spodku podczas mistrzostw. Polacy "debiutowali" w tym miejscu, bo wcześniej rozgrywali swoje pojedynki w Warszawie (otwarcie z Serbią na Stadionie Narodowym), Wrocławiu i Łodzi.
To, że widownia będzie pełna, było wiadomo wcześniej. Doping dla zespołu polskiego od początku był ogłuszający, Akcje rywali kibice próbowali zdezorganizować gwizdami. Nie wyszlo to początkowo za dobrze. Po asie Gyorgy Grozera Niemcy prowadzili 8:4.
Nerwowo i niedokładnie grały oba zespoły. Polacy częściej musieli odrabiać straty. Kiedy rywali "pognębił" zagrywką Michał Winiarski, dał swojej drużynie przewagę 20:18. W końcówce częściej mylili się Niemcy.
Jeszcze ciekawiej było w drugim secie. Po wyrównanym początku biało-czerwoni "odjechali" popełniającym sporo błędów rywalom (15:10, 18:11). Wydawało się, że nic wielkiego nie może się już zdarzyć. Tymczasem zespół trenera Vitala Heynena po dwóch bardzo silnych zagrywkach Grozera wyrównał (21:21).
Niemcy mogli wygrać już przy pierwszej piłce setowej, gdyby nie banalna pomyłka w ataku. Potem było bardzo nerwowo. Ostatecznie, po bloku Piotra Nowakowskiego, wygrali Polacy.
Po 10-minutowej przerwie zagrywki Mariusza Wlazłego i Winiarskiego siały zamęt po drugiej stronie siatki. W efekci ezawodnicy Stephane'a Antigi wypracowali solidną "zaliczkę" - 10:5. Nie dali jednak rady jej utrzymać. Rywale też pokazali, że potrafią dobrze zagrywać i wyrównali (11:11). Później był remis po 20, a wyrównana walka o rozstrzygnięcie seta musiałą się podobać kibicom - 12 tysiącom w Spodku i 15 tysiącom w Stefie Kibica obok hali. Tym razem górą byli Niemcy.
Jak łatwo było przewidzieć po zmianie stron rozpoczęła się batalia, w której Polacy chcieli mecz skończyć, przeciwnicy - wydłużyć go o tie-break. Emocji nie brakowało, bilety na mecz okazały się być trafną inwestycją. Niemcy bez Grozera prowadzili co prawda 10:8, ale stracili pięć punktów z rzędu. Później długo stawiali silny opór gospodarzom turnieju i nie pozwalali im na wypracowanie istotnej przewagi. Po skutecznym ataku Wlazłego Spodek "odleciał", a Polska awansowała do finału MŚ.
Zagra w nim w niedzielę w Katowicach z Brazylią, która pokonała wcześniej Francję 3:2 (25:18, 23:25, 25:23, 22:25, 15:12).