Polskie owoce zostały obłożone embargiem 1 sierpnia 2014 roku. Miało to związek z nałożeniem na Moskwę restrykcji przez UE. Sadownicy mieli duży problem, jednak już rok później poseł Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP ogłosił, że wszystkie jabłka udało się zadysponować. Jak widać, to Rosjanie odczuwają skutki embarga mocniej niż Polska.
Polscy eksporterzy owoców, a przede wszystkim jabłek radzą sobie z embargiem nałożonym przez Rosję doskonale. Choć zyski muszą dzielić z pośrednikami i tak polskie owoce trafiają na teren Rosji.
Wszystko za sprawą tego, że Białoruś nie jest obarczona zakazami wywozowymi w stronę rosyjską, więc nasi eksporterzy wysyłają jabłka do Białorusi jako oczywiście polskie jabłka, a tam są przerzucane do Rosji jako białoruskie. Ot, taki sposób na próby destabilizacji polskiego eksportu.
Polska jest największym producentem jabłek w Europie. Przed wprowadzeniem sankcji polscy sadownicy wysyłali w świat ponad 1,2 mln ton jabłek rocznie. Embargo nałożone przez Kreml sprawiło, że eksport skurczył się do 946 tys. ton w 2015 r. Ale już w ubiegłym było to 1,1 mln ton.