Sposób na inflację, czyli na zakupy do Polski. „Bo taniej”. Kto tak robi?
Wysoka inflacja dotknęła całej Europy. O ile my Polacy odczuwamy jej skutki dość mocno, w innych europejskich krajach jest jeszcze gorzej. Tak jest m.in. w Czechach. Dlatego... czeskie rodziny, który na tegoroczne Święta Bożego Narodzenia chcą wydać więcej niż rok temu, bez zaciągania pożyczek, wyjeżdża. Do Polski na zakupy!
Przykładowo, na przestrzeni roku, cena cukru w Czechach wzrosła ponad dwukrotnie. Przed rokiem dziesięć jaj kosztowało około 26 koron, czyli około 5 zł, w tym roku jest to już 49 koron. Wysokie ceny żywności, wraz z kosztami utrzymania mieszkań, są jednymi z czynników wzrostu inflacji, która w Czechach w listopadzie wyniosła 16,2 proc. W październiku było to 15,1 proc. Ceny żywności liczone rok do roku wzrosły o 19,2 proc. Droższe są tradycyjnie kupowane w okresie przedświątecznym karpie, choinki i ozdoby.
Czeskie gospodarstwa domowe chcą w tym roku wydać na prezenty, jedzenie i dekoracje średnio 13 635 koron (około 2650 zł), czyli o około 1000 koron (195 zł) więcej niż w roku ubiegłym. Według ankiety Czeskiego Związków Banków mieszkańcy Czech nie zamierzają zadłużać się na święta. Podczas gdy w ubiegłym roku na świąteczne zakupy zapożyczył się co dziesiąty Czech, w tym roku pożyczkę rozważa trzy procent respondentów. Dzieje się to w sytuacji, gdy według badań firmy doradztwa biznesowego Kruk około 28 proc. czeskich gospodarstw domowych stać jedynie na zakup podstawowych artykułów spożywczych. Ponad połowa rodzin poszukuje jedynie przecenionej żywności. Najczęściej czeskie gospodarstwa domowe wydają na jedzenie od 5 do 10 tys. koron miesięcznie.
Jeden z doradców szefa centroprawicowego rządu Petra Fiali, ekonomista Sztiepan Krzeczek na łamach dziennika „Lidove Noviny” przedstawił sposób na rosnące cenny. "Polecam wyjazd na zakupy do Polski, gdzie niektóre produkty spożywcze można kupić za połowę ceny. Jest to również sposób na pokazanie, że jako konsumenci nie będziemy przyjmować wszystkiego, jak leci i po prostu nie będziemy dłużej akceptować niektórych cen" ,zaznaczył.
Ekonomistę wspierają internauci, którzy utworzyli na Facebooku przynajmniej dwie prywatne grupy zrzeszające około 40 tys. członków i poświęcone zakupom w Polsce. Zawierają informacje dotyczące cen i położonych blisko granicy miejsc, w których można zrobić zakupy. Są wpisy z ilustracjami przedstawiającymi sprawunki. Na niektórych widać kosze z supermarketu załadowane różnymi towarami, na innych wypełnione po brzegi samochodowe bagażniki.
„Popróbujcie ich wędlin i kiełbas. Smakują wybornie”, podpowiada jeden z internautów, a inny pod zdjęciem ocenia: „Nie wiem jak żeberka, ale krówki (cukierki) wybrałeś wspaniale”. „Zaczęłam piec. Polska mąka super…”, brzmią komentarze. W internecie nie brakuje też porad językowych. Są pytania o odpowiedniki nazw handlowych konkretnych produktów lub wyjaśnienie, że przy zakupie okularów w Polsce niepotrzebna jest recepta, ponieważ kompleksowe badanie wzroku można przeprowadzić u optyka.
W ostatnich tygodniach wpisy grup „Kupujemy i jemy w Polsce” oraz „Zakupy w Polsce, rady, informacje” coraz częściej dotyczą leków przeciwbólowych, przede wszystkim dla dzieci. Brakuje ich w Czechach i internauci chcą wiedzieć, czy w Polsce można je kupić bez recepty lub z czeskim dokumentem. Niektórzy wyjaśniają, że część specyfików jest dostępna przy kasach w supermarketach.