Bomba, granat ręczny, pociski artyleryjskie – ponad 1500 sztuk starej amunicji znaleźli na Westerplatte specjaliści z 43. Batalionu Saperów w Rozewiu. Żołnierze przeczesują teren, na którym wkrótce ruszy budowa Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 roku. Tymczasem władze placówki właśnie przedstawiły założenia inwestycji.
Żołnierze rozpoczęli prace trzy tygodnie temu. Na Westerplatte zostali skierowani na podstawie pisma Dowódcy Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. – Nasze zadanie polega na oczyszczeniu z wybuchowych i niebezpiecznych przedmiotów pochodzenia wojskowego fragmentów działki, która znajduje się w pobliżu dawnych koszar. Obszar ma powierzchnię ponad 3,6 hektara – informuje por. mar. Radosław Cypryś, dowódca pododdziału wydzielonego z 43 Batalionu Saperów Marynarki Wojennej, który podlega 3 Flotylli Okrętów w Gdyni. Do tej pory specjaliści z marynarki wojennej sprawdzili w sumie 3,5 tysiąca metrów kwadratowych i odkryli przeszło półtora tysiąca niebezpiecznych pozostałości z czasów II wojny światowej. – Wśród nich jest bomba lotnicza, granat ręczny, 38 pocisków artyleryjskich czy 1365 sztuk amunicji strzeleckiej – wylicza por. mar. Cypryś. Są one sukcesywnie wywożone na poligon i niszczone przez 36 Morski Patrol Rozminowania.
Saperzy mają pozostać na półwyspie do końca września. Niewykluczone jednak, że termin ten zostanie przedłużony. – Sprawdzamy teren dosłownie centymetr po centymetrze. To pracochłonne zajęcie, tym bardziej, że w ziemi jest sporo tak zwanych ferromagnetyków, czyli przedmiotów zawierających metal. A każdy sygnał musimy zweryfikować – przyznaje oficer. Prace są prowadzone pod nadzorem archeologów.
Specjaliści z marynarki wojennej przeszukiwali półwysep już wcześniej. Niebezpiecznych pozostałości ostatniej wojny szukali tam w 2009 i 2016 roku. Obecne prace mają poprawić bezpieczeństwo na skrawku lądu, gdzie niebawem odbędą się państwowe uroczystości związane z rocznicą niemieckiej agresji na Polskę. Przede wszystkim jednak teren przygotowywany jest pod budowę Muzeum Westerplatte i Wojny 1939, które stanie się filią gdańskiego Muzeum II Wojny Światowej. We wtorek zaprezentowane zostały założenia inwestycji.
Nowa placówka powstanie na terenach o powierzchni 27,5 tysiąca kilometrów kwadratowych. Ma być gotowa w 2026 roku, zaś budowa pochłonie 200 milionów złotych. – Bardzo często w różnych częściach świata uważa się, że II wojna światowa wybuchła w czerwcu albo grudniu 1941 roku. Musimy więc przypomnieć, że wszystko zaczęło się właśnie na Westerplatte. Żeby to zrobić, należy zbudować instytucję, która będzie przyciągać nie tylko naszych rodaków, ale też gości z zagranicy – podkreśla Jarosław Sellin, sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. A dyrektor Muzeum II Wojny Światowej, dr Karol Nawrocki tłumaczy: – Ideę nowego muzeum zbudowaliśmy wokół triady najważniejszych dla nas wartości. Te wartości to: autentyzm pola bitwy, symbol początku II wojny światowej oraz wyraz gotowości polskiego żołnierza do obrony ojczyzny. Na Westerplatte powstanie więc muzeum plenerowe. Powrócimy do oryginalnych ścieżek komunikacyjnych Wojskowej Składnicy Tranzytowej. Nasi eksperci przygotowali koncepcję, w której odnajdziemy pewną równowagę między działaniami konserwatorskimi, rekonstrukcja składnicy a stworzeniem nowoczesnej przestrzeni muzealnej. Muzeum połączy nowoczesną architekturę z odbudową reliktów.
Projekt zakłada odbudowę siedmiu historycznych obiektów i wytyczenie ścieżki, która poprowadzi zwiedzających od budynku zawiadowcy, wzdłuż dawnej linii kolejowej, poprzez odtworzoną Placówkę Wał, magazyny i Placówkę Fort, dawną willę oficerską i wartownię numer 5 aż po stare koszary, kasyno podoficerskie i elektrownię. W poszczególnych budynkach zwiedzający obejrzą ekspozycje poświęcone między innymi historii półwyspu i składnicy do 1939 roku, dziejom obrony składnicy, czy przekształceniom, jakim półwysep poddany został po 1945 roku. Za dwa lata w dawnej elektrowni ruszy wystawa prezentująca efekty kompleksowych prac archeologicznych, które od czterech lat prowadzone są na Westerplatte. – Dotychczas badaniami objęto obszar o powierzchni niemal 18 tysięcy metrów kwadratowych. Dzięki pracom badawczym uzyskaliśmy nie tylko informacje poszerzające wiedzę o historii Westerplatte, ale też tysiące artefaktów ją obrazujących. Za szczególnie cenne ze względów historycznych i ekspozycyjnych uznaliśmy niemal 14 tysięcy zabytków – tłumaczy Filip Kuczma, kierownik badań archeologicznych i pracownik Muzeum II Wojny Światowej. Wśród nich są na przykład fragmenty uzbrojenia, umundurowania polskich żołnierzy, czy plomby towarowe Wojskowej Składnicy Tranzytowej, która funkcjonowała na Westerplatte w latach dwudziestych i trzydziestych. W ubiegłym roku podczas prac badawczych odkryte zostało też miejsce pochówku dziewięciu żołnierzy poległych we wrześniu 1939 roku. Niebawem spoczną oni na nowo projektowanym cmentarzu.
Westerplatte to jeden z symboli polskiej, ale też światowej historii. Długi na dwa kilometry i szeroki na kilkaset metrów wrzyna się pomiędzy Zatokę Gdańską a zakole Martwej Wisły. 14 marca 1924 roku Liga Narodów wydzieliła go z Wolnego Miasta Gdańska i przekazała Polsce. Na niewielkim skrawku ziemi powstała Wojskowa Składnica Tranzytowa. Placówka miała ułatwić przeładunek uzbrojenia wysyłanego potem w głąb kraju. Wobec rozwoju portu w Gdyni rola składnicy malała. Posiadanie jej było jednak kwestią prestiżu. Polska podkreślała w ten sposób własne prawa do zdominowanego przez Niemców Gdańska.
W myśl międzynarodowych ustaleń obsada placówki liczyła 88 żołnierzy. Byli oni pozbawieni ciężkiego uzbrojenia. W przededniu II wojny na półwysep zostały jednak wysłane dodatkowe siły. Łącznie stacjonowało tam 210 żołnierzy wyposażonych w dwa działka przeciwpancerne, cztery moździerze i armatę polową. Obsada miała bronić składnicy przed ewentualną agresją wyprowadzoną od strony Gdańska. Władze Rzeczpospolitej zakładały, że w mieście może dojść do puczu i przejęcia władzy przez nazistów. Wydarzenia potoczyły się jednak inaczej.
O świcie 1 września 1939 roku na Westerplatte spadły pociski wystrzelone z pokładu niemieckiego pancernika „Schleswig-Holstein”. W kolejnych dniach polska załoga była atakowana również od strony lądu – przez Kompanię Szturmową Kriegsmarine oraz z powietrza – przez kilkadziesiąt samolotów Junkers Ju-87. Obrona składnicy trwała siedem dni. Wreszcie dowodzący nią mjr Henryk Sucharski zdecydował się na kapitulację. Podczas walk zginęło 15 Polaków, zaś 50 zostało rannych. Straty niemieckie szacowane są na 300-400 rannych i zabitych.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
SKANDAL! Machina hejtu silnych razem ruszyła, atakują Nawrockiego fejkowymi zdjęciami. Goebbels by się nie powstydził takiej propagandy...
Niebezpieczna sytuacja z udziałem pasażerów: Kierowca autobusu chciał uniknąć kolizji, pojazd wylądował na słupie
Kwiecień w Sejmie przypomina, jak pani Kidawa-Błońska szorowała po dnie w wyborach i PO zablokowała wybory!
Myrcha o publikacji „Gazety Polskiej” i kontrowersjach z branżą lichwiarską: „Nie czytam, nie pamiętam”
Najnowsze
SKANDAL! Machina hejtu silnych razem ruszyła, atakują Nawrockiego fejkowymi zdjęciami. Goebbels by się nie powstydził takiej propagandy...
Niebezpieczna sytuacja z udziałem pasażerów: Kierowca autobusu chciał uniknąć kolizji, pojazd wylądował na słupie
Ten 14-letni Polak, który dwa lata temu został mistrzem Europy - teraz jest mistrzem świata!
Kwiecień w Sejmie przypomina, jak pani Kidawa-Błońska szorowała po dnie w wyborach i PO zablokowała wybory!
Andruszkiewicz: sprawdzimy, czy Tusk potrafi się postawić Niemcom