Śladem kornika
Kornik drukarz nadal pustoszy Puszczę Białowieską. To już kolejny rok gradacji tego niezwykle niebezpiecznego dla drzew chrząszcza. Na portalu www.puszcza.tv monitorujemy postępy działań szkodnika. Z żalem obserwujemy, jak na naszych oczach bezpowrotnie odchodzą kolejne świerkowe bory.
Sterczące kikuty drzew, połamane konary, zalegające martwe gałęzie, odsłonięte całe połacie tętniącego niegdyś życiem lasu - to efekt trwającej od kilku lat gradacji kornika drukarza. Wystarczy krótki spacer po Puszczy, aby zorientować się jak wielkich szkód dokonał ten mały chrząszcz. To co zostało dzisiaj z przepięknego niegdyś rezerwatu Szafera jest obrazem rozpaczy. Praktycznie straciliśmy całą górną część krajobrazu, gdyż zaatakowane przez drukarza świerki w większości są już martwe.
Niestety, nadal nie mamy dobrych wiadomości. Pierwsze wiosenne, ciepłe dni spowodowały, że owad już dawno opuścił zimowe kryjówki. Obserwowaliśmy jak z dnia na dzień, drobne chrząszcze wypełniają rozmieszczone w lesie pułapki feromonowe. Na przełomie kwietnia i maja, drążone w świerkach korytarze były w połowie gotowe, a jaja systematycznie składane przez pracowite samice. W zasadzie jest już przesądzone, że kolejne świerkowe lasy za chwilę odejdą w zapomnienie.
Mały gigant
Wydaje się niepozorny, ma zaledwie 5mm długości. Walcowate, brązowe ciało pokryte jest dookoła włoskami. Na swój cel wybiera dorosłe, najsłabsze świerki. Gdy tylko uda mu się pokonać pierwszą przeszkodę i wywierci w korze odpowiednią komorę, za pomocą specjalnych feromonów przyciąga do niej samice. Te, po kopulacji z samcem, pokonują dalszy odcinek, wiercąc pod korą kilkucentymetrowe korytarze. W trakcie prac samica składa od 30 do 80 jajeczek, z których wkrótce wylęgną się larwy, a trzeba zaznaczyć, że jest to dopiero początek rocznej działalności kornika drukarza. W ciągu zaledwie jednego roku, przychodzą na świat aż trzy pokolenia tego drobnego szkodnika!
Nierówna walka
Wobec ataków drukarza, natura nie pozostaje zupełnie bezbronna. W pierwszej fazie wiercenia, drzewo podejmuje walkę, zalewając chrząszcza strużkami żywicy. Jest szansa, że owad zostanie w ten sposób unieszkodliwiony. Niestety chrząszcz jest przygotowany i na takie niespodzianki. Przynosi ze sobą zarodniki grzybów, które skutecznie osłabią obronne zapędy świerków. Gdy więc po pewnym czasie, na korze obserwujemy brązowo-rdzawe trocinki, oznacza to, że drukarz kontynuuje wiercenie korytarzy. Uszkodzeniu ulegają tkanki przewodzące w drzewie, czego efekty możemy wkrótce dostrzec. Puste gałęzie i zalegające pod drzewem igły oznaczają ostateczną porażkę.
Gdy wszystko zawodzi
Las znakomicie radzi sobie z kornikiem w sytuacji równowagi ekologicznej. Kornik pełni wówczas rolę selekcyjną. W naturalny sposób oczyszcza las, atakując wybiórczo te drzewa, które są słabe i nie dają nadziei na przyszłość. Kornik sam będąc pożywieniem dla ptaków, oddaje martwe drzewa w ręce przyrody. Powalone świerki dają z kolei życie, pokarm i schronienie licznym leśnym gatunkom.
Co jednak w sytuacji, którą od kilku lat obserwujemy w Puszczy Białowieskiej, gdzie gradacja kornika osiągnęła od dziesięcioleci niespotykane rozmiary? Naturalne systemy obronne tracą niemal całkowicie swoją skuteczność, a łupem kornika padają nie tylko chore świerki, ale też tysiące zdrowych drzew. Trzeba przy tym zaznaczyć, że pośrednią ofiarą działalności owada stają się nie tylko drzewa iglaste. Inne gatunki cennych drzew, odsłonięte teraz na siłę czynników pogodowych, z łatwością przewracają się pod wpływem wiatru, dzieląc tragiczny los zainfekowanych iglaków. Jak wygląda krajobraz Puszczy Białowieskiej, po przejściu kolejnych pokoleń kornika drukarza, każdy może się przekonać oglądając nasze strony - www.puszcza.tv. Pozostańcie z nami!
Niniejszy materiał został opublikowany dzięki dofinansowaniu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Za jego treść odpowiada wyłącznie Fundacja Niezależne Media.