Strona rządowa, a tym bardziej MON, w żaden sposób nie odnosi się i nie komentuje informacji, które są zawarte na rosyjskich portalach - mówił wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz do posłów opozycji podczas posiedzenia komisji obrony. Posłowie opozycji taka odmowę ocenili jako skandaliczną.
We wtorek sejmowa komisja obrony miała wysłuchać informacji ministra Obrony Narodowej Mariusza Błaszczaka "na temat treści ujawnionych w mediach wiadomości e-mail wysyłanych m.in. pomiędzy Ministrem Michałem Dworczykiem oraz Premierem Mateuszem Morawieckim w zakresie kwestii dotyczących obronności i bezpieczeństwa Polski oraz funkcjonowania Ministerstwa Obrony Narodowej".
Taki punkt posiedzenia zaplanowano na wniosek posłów pozycji. Cezary Tomczyk, który przedstawił wniosek, podkreślił, że "sprawa jest poważna i dotyczy treści maili ujawnionych w internecie". Ocenił także, że "w tych mailach widać obraz państwa", "obraz ukrywania prawdy" oraz "obraz propagandy".
Dodał, że posiedzenie komisji obrony jest pierwszym przypadkiem, gdy organ państwa zajmuje się "nie kwestią wycieku maili ministra Dworczyka, ale ich treścią". Tomczyk zwrócił też uwagę, że ujawniona korespondencja Dworczyka zawiera informacje niejawne i ściśle tajne.
Do wniosku przedstawionego przez Tomczyka, w zastępstwie Błaszczaka, miał odnieść się wiceszef resortu Wojciech Skurkiewicz. Jednak wiceminister stwierdził, że nie odpowie na wniosek opozycji, gdyż "ani strona rządowa, a tym bardziej MON, w żaden sposób nie odnosi się i nie komentuje informacji, które są zawarte na rosyjskich portalach".
Dodał, że w MON, w zakresie obiegu informacji niejawnych nic się nie zmieniło od czasów rządów PO-PSL. Podkreślił, że obieg takich informacji odbywa się w niezależnym systemie Milnet-Z, który "nie ma możliwości łączenia z jakimkolwiek zewnętrznym systemem". W tym kontekście dodał, że zarzuty przedstawione przez posła Tomczyka są "nieuprawnione i skandaliczne".
Jednocześnie Skurkiewicz zapewnił, że resort obrony nie uchyla się od dyskusji z posłami na tematy dotyczące obronności. "Nie uchylamy się, jesteśmy obecni. Co do zakupów, dopiero co odbyliśmy poszerzaną dyskusję, co do struktur organizacyjnych wojska - również. Ze strony MON nie ma nic do ukrycia" - zapewnił Skurkiewicz.
Po tych słowach szef Komisji obrony Michał Jach (PiS) stwierdził, że skoro ministerstwo nie uznaje tematu "jako możliwego do odniesienia się do niego, dalsza dyskusja jest bezprzedmiotowa". Jednocześnie zamkną posiedzenie komisji.
Po tej decyzji Jacha posłowie opozycji zaczęli dopytywać go, "w jakim trybie" zdecydował o zamknięciu posiedzenia i poprosili o podanie podstawy prawnej takiej decyzji szefa komisji obrony. Jach jednak nie odpowiedział na te wezwania.
Posłowie opozycji podnieśli głos, krzycząc w kierunku Jacha: "Skandal", "Ale się boicie", "Tylko tyle potraficie zrobić - namieszać i wyjść", "Uciekacie od odpowiedzialności jak szczury". Transmisja z posiedzenia na stronach Sejmowych została przerwana. Dalszy ciąg dyskusji transmitowała telewizja TVN24.
Posłowie opozycji zapowiedzieli, że przygotują i zgłoszą do marszałek Sejmu wniosek "o naruszenie regulaminu (przez szefa komisji obrony) i o wszczęcie komisji od nowa". "To co się tutaj stało jest poza standardem jakiegokolwiek parlamentu" - argumentował poseł Bartłomiej Sienkiewicz.
Wiceszef komisji Obrony Czesław Mroczek zapowiedział, że przygotuje wniosek i złoży go w środę do marszałek Sejmu. Zaapelował też do posłów, by podpisywali się pod wnioskiem.
Poseł Cezary Tomczyk poinformował na Twitterze, że złoży "zawiadomienie o możliwości popełniania przestępstwa przez Szefa Komisji Obrony Narodowej w związku z zerwaniem prac Komisji i przekroczeniem swoich uprawnień".