Skowroński: Reguły demokracji zostały w Polsce złamane
– Aresztowanie dziennikarzy, którzy wypełniali swoje obowiązki, to zastraszanie środowiska dziennikarskiego. Zagrożony jest system demokratyczny w Polsce. Oby sąd zachował się tak, jak należy, uniewinnił dziennikarzy i ich przeprosił – mówił w Telewizji Republika prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Krzysztof Skowroński.
– To tak, jakby policja zatrzymała za przekroczenie prędkości karetkę, która na wezwanie potrzebującego spieszy się na sygnale – mówił Skowroński, odnosząc się do zatrzymania przez policję dziennikarzy, który relacjonowali przebieg protestu w PKW.
Przypomnijmy, że w miniony czwartek późnym wieczorem policja wyprowadziła z siedziby Państwowej Komisji Wyborczej osoby, które w proteście przeciw nieprawidłowościom przy liczeniu głosów zajęły salę konferencyjną PKW.
Zatrzymanych zostało 12 osób, a wśród nich dziennikarz Telewizji Republika Jan Pawlicki, który nie brał udziału w okupacji siedziby PKW, a jedynie wraz z redakcyjną koleżanką Martą Jeżewską relacjonowali to wydarzenie.
Zatrzymano również fotoreportera Polskiej Agencji Prasowej Tomasza Gzella i dwóch innych przedstawicieli mediów niezależnych.
Przez kilkanaście godzin od zatrzymania nie można było ustalić, dokąd przewieziono fotoreportera PAP i naszego redakcyjnego kolegę, bo policja przekazywała mylące komunikaty.
W piątek odbyła się pierwsza rozprawa Pawlickiego i Gzella, którzy usłyszeli zarzuty "zakłócania miru domowego". Grozi za to grzywna, kara ograniczenia wolności, albo pozbawienia wolności do roku. Dziennikarze nie przyznali się do zarzutów. Tłumaczyli sądowi, że w PKW wypełniali swoje obowiązki i prowadzili relację na polecenie swoich przełożonych. Po ich przesłuchaniu sąd odroczył sprawę.
Dziś o 12.00 sąd wznowi proces.
W związku z zatrzymaniami kierownictwo redakcji Telewizji Republika wystosowało apel w obronie Pawlickiego i Gzella.
– To przypomina represje stosowane wobec dziennikarzy w okresie stanu wojennego – ocenił Skowroński.
Poza represjami prezes SDP zwrócił uwagę na "pogardę" rządzących wobec tych, którzy domagają się skrócenia kadencji wybranych samorządów, by móc przeprowadzić powtórne głosowanie. – Prezydent Bronisław Komorowski o największej grupie wyborców mówi, że to szaleńcy. Wtóruje mu premier Ewa Kopacz. Czy oznacza to, że 30 proc. wyborców ma nie ufać już państwu? To dzielenie Polaków i zaostrzanie konfliktu w naszym kraju. Opozycja nie ma wyboru i odwołuje się do głosu ulicy. Na 13 grudnia zapowiadane są masowe demonstracje przeciw chaosowi powyborczemu. I nie wiadomo, jak to się skończy – powiedział.
– Po tych wyborach mamy wątpliwości, czy żyjemy w kraju demokratycznym, a po demonstracjach w grudniu wątpliwości tych może pojawić się więcej – dodał.
Odniósł się także to reakcji mediów głównego nurtu na zatrzymanie dziennikarzy w PKW. – Co prawda niektórzy dziennikarze podpisali się pod apelem w obronie dziennikarzy wystosowanym przez Telewizję Republika, ale reszta schowała głowę w piasek. Udowadniając racje rządu stracili chęć rzetelnego mówienia o Polsce – powiedział.
– Tylko solidarność może nas uchronić przed katastrofą – powiedział na koniec Skowroński.