Do prokuratury wpłynęło zawiadomienie, dotyczące Grzegorza G. członka partii Wolność, który miał świadomie zarażać kobiety chorobą weneryczną. Janusz Korwin-Mikke w tej sprawie mówi jasno "Puściłem to mimo uszu. Nie będę się wtrącał w prywatne sprawy ludzi"
Grzegorz G. pochodzi z Krakowa. Jest on członkiem partii Wolność i bliskim współpracownikiem Janusza Korwin-Mikkego. Jak podaje Fakt, Grzegorz G. miał świadomie zarażać kiłą działaczki partii.
Według ustaleń gazety, mężczyzna preferował przelotne związki z kilkoma partnerkami jednocześnie. Osoba z otoczenia działacza wyjawiła:
– Dziewczyny najczęściej spotykał przy okazji imprez Wolności. Robił wrażenie, bo mógł pochwalić się, że ma dostęp do Korwin-Mikkego" Sprawa trafiła do prokuratury, gdyż Grzegorz G. świadomie zarażał kobiety.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prokurator Łukasz Łapczyński, wyjaśnił:
– Zawiadomienie dotyczyło przestępstwa z art. 161 KK. Przestępstwo to zagrożone jest karą pozbawienia wolności do lat trzech. Potwierdzam, że takie zawiadomienie wpłynęło do prokuratury, zostało zarejestrowane, w najbliższym czasie prokurator podejmie czynności procesowe".
Art. 161 Kodeksu Karnego mówi o tym, że kto "wiedząc, że jest dotknięty chorobą weneryczną lub zakaźną, ciężką chorobą nieuleczalną lub realnie zagrażającą życiu, naraża bezpośrednio inną osobę na zarażenie taką chorobą, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku".
Janusz Korwin-Mikke, nie kryje oburzenia, mówi:
– O takich rzeczach się nie mówi. To są prywatne sprawy członków partii. Czekam na prawomocny wyrok sądu.