– Zawsze było jasne, że projekt tarczy antyrakietowej NATO nie jest skierowany przeciwko Rosji, bo dotyczy możliwości przechwycenia pojedynczych rakiet – powiedział szef MON Tomasz Siemoniak.
Minister był pytany o doniesienia niemieckiego tygodnika Der Spiegel. Napisał on w niedzielę, że Niemcy są przeciwne forsowanemu przez Polskę i kraje bałtyckie pomysłowi skierowania planowanej tarczy rakietowej NATO nie tylko przeciwko ewentualnym atakom z Bliskiego Wschodu, lecz także przeciwko Rosji.
Szef MON zdementował te doniesienia. – Takie informacje, jakie się pojawiły w tygodniku Der Spiegel, to jest po prostu bezpodstawna spekulacja – powiedział Siemoniak. Podkreślił, że od 2012 r. realizowany jest projekt obrony przeciwrakietowej NATO, który ma składać się z radaru w Turcji i instalacji w Rumunii i w Polsce.
– Zawsze było jasne, że ten projekt nie jest skierowany przeciwko Rosji, ponieważ dotyczy możliwości przechwycenia pojedynczych rakiet średniego zasięgu, którymi mogłaby być zaatakowana Europa – powiedział minister obrony.
Jednocześnie zastrzegł: – Na pewno NATO z obecnego kryzysu będzie chciało wyciągnąć wnioski, które dotyczą także obrony przeciwrakietowej, ale taka dyskusja odbędzie się na szczycie NATO w Newport w przyszłym tygodniu i w toku kolejnych spotkań.
Siemoniak skrytykował też prorosyjskich separatystów na wschodzie Ukrainy za zmuszenie do przemarszu ulicami Doniecka grupy kilkudziesięciu ukraińskich jeńców. – Na pewno wszyscy ci, którzy widzieli w telewizji coś, co zostało nazwane „paradą” jeńców w Doniecku, byli absolutnie zbulwersowani i zażenowani wydarzeniem. Takich rzeczy po prostu się nie robi. Wydaje się, że zdarzyła się rzecz fatalna – powiedział szef MON, pytany o to wydarzenie.
Der Spiegel napisał, że temat tarczy antyrakietowej dyskutowany jest przed zaplanowanym na 4 i 5 września szczytem NATO w Newport w Walii. Według tygodnika propozycja, by system obrony przeciwrakietowej przystosować także do odparcia ewentualnego ataku ze strony Rosji, popierana jest przez USA. Jak podała niemiecka gazeta, Polska i kraje bałtyckie czują się zagrożone rosyjską interwencją we wschodniej Ukrainie, jednak większość członków Sojuszu, w tym Niemcy, są przeciwni temu pomysłowi, obawiając się, że zostanie on odebrany przez Moskwę jako prowokacja.
Umowę o rozmieszczeniu w Polsce antybalistycznych rakiet przechwytujących zawarto w sierpniu 2008 r.; weszła w życie trzy lata później. Pierwotna koncepcja forsowana przez administrację Republikanów zakładała umieszczenie w Polsce wyrzutni 10 rakiet przechwytujących dalekiego zasięgu i radaru naprowadzającego w Czechach. We wrześniu 2009 r. demokratyczny prezydent Barack Obama ogłosił zmianę planów. Uzasadniano ją względami strategicznymi - mniejszym zagrożeniem ze strony Iranu niż oceniano wcześniej - oraz technicznymi i budżetowymi.
Według obecnej koncepcji system ma wykorzystywać nie rakiety dalekiego zasięgu, lecz średniego zasięgu pociski SM-3, od lat wykorzystywane w wersji morskiej i stosowane m.in. do ochrony wojsk amerykańskich w Europie. Kilka tygodni po ogłoszeniu zmiany planów Amerykanie zapewnili, że nadal chcą rozmieścić w Polsce swoje rakiety. W Polsce ma też zostać ulokowany radar naprowadzający.
Amerykańskie instalacje w Redzikowie, podobnie jak polska obrona przeciwrakietowa, której budowa jest obecnie przygotowywana, mają być elementami systemu obrony przeciwrakietowej NATO.