Semka: Skala histerii wokół pani Hanny Zdanowskiej ma dla mnie cechy smutnej zagadki
Gościem red. Ryszarda Gromadzkiego w wieczornej rozmowie Telewizji Republika "W Punkt" by publicysta "Do Rzeczy" Piotr Semka. – PiS chce zmieniać wiele, a cała reszta nic. Celem tych wyborów było też zepchnięcie PSL-u do kąta. To się nie udało – mówił o motywacjach obozu rządzącego, jakie przyświecały podczas wyborów samorządowych.
– PiS chciał więcej. Chciano wyszarpać któreś z dużych miast, chciano powiększyć liczbę sejmików, w których doszłoby do koalicji bądź samodzielnej władzy. PiS potrzebuje sukcesu więc może pójdzie na układy… taki scenariusz to męka. PiS chce zmieniać wiele, a cała reszta nic. Celem tych wyborów było też zepchnięcie PSL-u do kąta. To się nie udało – rozpoczął publicysta, odnosząc się bezpośrednio do pozycji Prawa i Sprawiedliwości po wyborach samorządowych.
– PiS nie oszacował potencjału Polskiego Stronnictwa Ludowego? – dopytywał red. Gromadzki.
– Jeżeli podejmujemy jakiś plan, liczymy na element szczęścia. Jak się nie udaje, to podnoszone są głosy: przecież wiadomo było, że to się nie uda. Warto było podjąć walkę o Warszawę i walkę z Polskim Stronnictwem Ludowym. Nie udało się, trudno – wskazał gość.
Red. Semka odniósł się też bezpośrednio do starcia dwóch kandydatów w Warszawie – Patryka Jakiego i Rafała Trzaskowskiego. Stwierdził, że kandydat Koalicji Obywatelskiej "popełniał błędy, ale później to się skończyło. Potrafił się zebrać i przestać kompromitować".
Działanie ma sens
– Ludzie nie są z żelaza. Liczba pomysłów nie jest nieograniczona – mówił, odnosząc się do intensywnej kampanii Patryka Jakiego. – Zderzyły się tu dwa wektory. Czy należało zacząć wcześniej? To powodowało kolejne pytania, np. czy młody kandydat dotrze do finiszu? – kontynuował.
– W wypadki Trzaskowskiego było inaczej. Początkowo dostawał ciosy i wydawało się wszystkim, że chwieje się na nogach. Ogólnie rzecz ujmując, później się ogarnął. W polityce zawsze się ryzykuje. Zawalczenie o Warszawę było sposobem, gdyż wydawało się, że warszawiacy są świadomi nieprawidłowości, które miały miejsce w ostatnich latach. Temat Gronkiewicz-Waltz znużył warszawiaków, przestał być gorący – mówił o oczekiwaniach przeciwników mafijnego układu.
– Skala histerii wokół pani Hanny Zdanowskiej ma dla mnie cechy smutnej zagadki. W sytuacji, kiedy kobieta poświadczyła nieprawdę i w związku z przepisami, które są jasne, ubiera płaszcz ofiary, idzie do wyborów i zdobywa 70 proc. głosów, coś jest tutaj mocno nie w porządku – mówił.
Przyszłe kampanie
– Jeżeli przyszłoroczna kampania do Parlamentu Europejskiego pójdzie po myśli opozycji, to zakładają, że ten efekt przełoży się na [przyp. red. wybory] parlamentarne. W tej kampanii będzie jasne współdziałanie między Donaldem Tuskiem, Komisją Europejską i tymi, którzy mają realny wpływ na TSUE – wskazał na rolę obecnego przewodniczącego Rady Europejskiej.
– Nowa jakość pojawi się wtedy, gdy PiS dojdzie do nowego parlamentu. Do ostatniego dnia przed wyborami, pan Timmermans będzie działał na niekorzyść Polski. Mateusz Morawiecki potrzebuje nowego wizerunku. Oprócz tego, PiS musi się modlić o nienadejście recesji gospodarki, która może być skutkiem hojnych programów – podsumował publicysta, nie szczędząc słów krytyki pod adresem programów Prawa i Sprawiedliwości.