Sellin: Przyspieszonych wyborów nie będzie
– Żadnych przyspieszonych wyborów nie będzie, bo to zależy od nas, a my za tym nie zagłosujemy – powiedział na antenie TV Republika Jarosław Sellin tłumacząc, że bez głosów posłów PiS, nie zostanie osiągnięta wymagana większość.
Sojusz Lewicy Demokratycznej zapowiedział dziś złożenie wniosku o skrócenie kadencji Sejmu. Uzasadniając decyzje partii posłanka Anna Bańkowska tłumaczyła, że chodzi i to, aby „oszczędzić obywatelom wielomiesięcznych kłótni między koalicją rządową a PiS”. CZYTAJ WIĘCEJ
O tym, czy scenariusz jaki chciałoby napisać SLD jest możliwy rozmawiali w popołudniowym paśmie Wolne Głosy Lidia Gądek (PO) i Jarosław Sellin (PiS).
– Zdziwił mnie głos SLD mówiący o tym że chce uniknąć kłótni – przyznał Sellin tłumacząc, że jest to kolejny dowód na to, że partia ta nie wie czy bardziej chce przynależeć do pozycji czy do rządu.
Polityk PiS kategorycznie odniósł się do pomysłu Sojuszu.– Żadnych przyspieszonych wyborów nie będzie, bo to zależy od nas, a my za tym nie zagłosujemy – powiedział polityk tłumacząc, że bez głosów posłów PiS nie zostanie uzyskana wymagana większość.
Sellin podkreślił, że choć najlepiej byłoby gdyby obecna władza odeszła jak najszybciej, jednak rozpisanie wcześniejszych wyborów wiązałoby się z "zafundowaniem Polakom wyborów w wakacje", co na pewno znalazłoby odzwierciedlenie we frekwencji, a i obywatelom mogłoby się nie spodobać. W opinii polityka PiS w obecnej sytuacji najlepszym rozwiązaniem byłoby poddanie się Ewy Kopacz do dymisji i powołanie premiera tymczasowego.
Lidia Gądek stwierdziła z kolei, że wcześniejsze wybory być może miałyby sens, gdyby ich konstytucyjny termin był za rok lub dwa. Posłanka podkreślała, że obecny stan, kiedy koalicja ma stabilną większość i nie grozi nam żadna destabilizacja nie ma żadnego powodu, aby rozpisywać wcześniejsze wybory. Odnosząc się do ostatnich zmian w rządzie stwierdziła, że nie można powiedzieć, że rząd się kruszy, a raczej został przewietrzony.
Ze zdaniem Gądek nie zgodził się Sellin. – Problem polega na tym, że sytuacja jest zdestabilizowana. Państwo jest w stanie gnijącym, zaufanie do instytucji państwa polskiego siegnęło dna w opinii publicznej – ocenił.