- Kadencyjność musi ustąpić przed podstawowymi prawami obywateli, bo w konstytucji stoi gwarancja ochrony tych praw, a w przypadku tych wyborów mieliśmy do czynienia z ich degradacją - mówił w Telewizji Republika Piotr Andrzejewski, sędzia Trybunału Stanu.
Klub PiS złożył w Sejmie projekt ustawy, która miałaby skrócić kadencję sejmików województw wybranych w listopadowych wyborach samorządowych. Odkąd partia zapowiedziała, iż będzie taki projekt, konstytucjonaliści spierają się, czy takie rozwiązanie nie stoi w sprzeczności z ustawą zasadniczą.
- Zakres naruszeń podstawowych praw człowieka do kształtowania życia politycznego jest w tych wyborach ogromny. Dlatego kwestionowanie ich przebiegu jest jak najbardziej zasadne - stwierdził sędzia Andrzejewski.
W jego opinii należałoby albo powtórzyć wybory tam, gdzie skala nierzetelności była duża, albo poprzeć inicjatywę PiS-u. - Ponieważ autorytety wyłączyły możliwość powtórzenia wyborów, trzeba, by kadencyjność ustąpiła wartościom, które zostały naruszone - powiedział sędzia TK.
Zdaniem innego zaproszonego do Telewizji Republika, konstytucjonalisty dr Ryszarda Piotrowskiego z UW, sprawa nie jest taka oczywista.
- Wolność i uczciwość wyborów nie powinna zostać poddana ocenie polityków. Sprawa jest złożona i o ile prawa obywateli i demokracja są oczywiście ważniejsze od trwania kadencji, to trzeba pamiętać, że kadencyjność jest elementem tych praw - uważa dr Piotrowski.
- Stawiając polityków ponad obywatelami w tym procesie wyborczym przekreślamy prawa obywateli, którzy głosowali w trybie ustanowionym przez ustawodawcę - dodał.
Konstytucjonalista ostrzega przed możliwym precedensem. - Jeśli inicjatywa PiS zostanie zaakceptowana, to w swoich skutkach nie odwoła się tylko do niedzielnych wyborów. Wyobraźmy sobie, że mamy wynik po wyborach sejmowych i nagle Sejm postanawia o samorozwiązaniu, bo 30 proc. obywateli uznaje je za niewiarygodne - rysuje scenariusz dr Piotrowski.