Protestów pod siedzibą „Gazety Polskiej” ciąg dalszy! Okazuje się, że owiany sławą robot LGBT-R nie zjawił się tam z inicjatywy manifestantów. Aktywista LGBT Bartosz Staszewski twierdzi, że za robota przebrał się Tomasz Sakiewicz. Wyprowadzamy zatem z błędu. Naczelny „GP” znajdował się wczoraj za granicą, a daru bilokacji nie posiada.
Maszyna nieustraszenie dzierży w rękach (?) tabliczkę „LGBT-R to ja”. Gdy dotarł wczoraj na miejsce, przywitał się z uczestnikami protestu i stanął w jednym szeregu wraz z nimi, co wywołało pewną konsternację wśród protestujących.
Intrygującą teorię nt. robota wygłosił aktywista LGBT Bartosz Staszewski. W komentarzu do wczorajszej akcji z robotem, na Twitterze stwierdził, że za robota przebrał się... redaktor naczelny tygodnika oraz "Gazety Polskiej Codziennie", Tomasz Sakiewicz.
Kiedy redaktor naczelny Gazety Polskiej schodzi w przebraniu robota aby wyśmiać nasza akcje „LGBT to ja”. Wita sie i mówi ze mamy ładne kartki. Pan Sakiewicz z takimi umiejętnościami powinien łatwo znaleźć prace w cyrku pic.twitter.com/uiLEz1Ybq8
— Bart Staszewski (@BartStaszewski) 29 lipca 2019
Portal niezalezna.pl, ze specjalną dedykacją dla aktywisty LGBT, skontaktował się z red. Tomaszem Sakiewiczem, celem wyjaśnienia intrygi.
– Pan Bartosz Staszewski stwierdza tym samym, że mam dar bilokacji, bo akurat w tym czasie, gdy pod siedzibą "Gazety Polskiej" zjawił się robot LGBT-R, przebywałem w Londynie. Co prawda w najnowszych "Gwiezdnych wojnach" Luke Skywalker mógł przebywać na dwóch planetach naraz, ale ja niestety takich umiejętności nie posiadam. Choć pewnie niedługo usłyszę w odpowiedzi, że kierowałem robotem z Londynu na odległość – odpowiedział Sakiewicz w rozmowie z Niezalezna.pl.