Sakiewicz mówi o tym, jak chciano przejąć Telewizję Republika
- Cała ta nasza walka nie miałaby sensu, gdybyśmy nie kontrolowali własnego kapitału. W pierwszym kroku, zamiast kupować kamery czy zatrudniać ludzi, musieliśmy skupić własne akcje. To dokładnie zrobiliśmy - mówił do zebranych na zjedzie Klubów Gazety Polskiej o walce o Telewizję Republika redaktor naczelny stacji Tomasz Sakiewicz.
Tomasz Sakiewicz podczas inauguracji Zjazdu Klubów "Gazety Polskiej" opisał kulisy ostatnich miesięcy, w których Telewizja Republika przeszła ewolucję. Przyznał wprost, że na początku, że „od jesieni trwały próby - przez różne grupy - przejęcia Telewizji Republika”. - Pierwsze, co musieliśmy zrobić, to skupić wszystkie swoje akcje. Na to poszło większość środków. Cała ta nasza walka nie miałaby sensu, gdybyśmy nie kontrolowali własnego kapitału. W pierwszym kroku, zamiast kupować kamery czy zatrudniać ludzi, musieliśmy skupić własne akcje. To dokładnie zrobiliśmy - mówił.
- Nie będę mówił, ile mnie to osobiście, moich kolegów to kosztowało, i jakie z tego tytułu mamy konsekwencje prywatne. Udało się nam wykupić zdecydowaną większość akcji. W tej chwili będzie bardzo trudno przejąć Republikę od tej strony - przyznał Sakiewicz.
Redaktor Telewizji Republika podkreślił, że zaszła potrzeba natychmiastowego zatrudnienia ogromnej ilości ludzi. - W Republice przed 19 grudnia pracowało ok. stu osób. Między 19 grudnia a początkiem lutego zatrudniliśmy kolejne, to już trzysta osób. Wszystko stało się problemem, nawet zaparzenie kawy. To się nigdy nie zdarzyło w historii mediów, by zrobić tak dużo w tak krótkim czasie – mówił.
Dodał, że „w nieprawdopodobnie krótkim czasie uruchomiono coś, co jest ramówką profesjonalnej telewizji publicystyczno-informacyjnej (...) Mamy dostęp do 62-64 proc. Polaków, reszta może nas oglądać tylko przez internet. Jeżeli dostaniemy multipleks, ta liczba zwiększy się maksymalnie do 80 proc. Dziś płacimy kilkaset tysięcy złotych za dotarcie do tych 64 proc. osób. Za te dodatkowe kilkanaście procent osób będziemy musieli zapłacić dwa razy tyle. To nie jest biznes, to obowiązek”.