Sakiewicz: jedynym naszym marzeniem było marzenie o wolności. Trochę wcześniej skończyło nam się dzieciństwo
Portal TV Republika zapytał byłych opozycjonistów Adama Borowskiego i Andrzeja Gwiazdę oraz redaktora naczelnego "Gazety Polskiej" Tomasza Sakiewicza o wydarzenia z Grudnia 70\' oraz Stanu Wojennego z 1981 r.
- Trochę wcześniej skończyło nam się dzieciństwo, trzeba było zajmować się innymi rzeczami. Zakładaliśmy organizacje konspiracyjne. Jedynym naszym marzeniem było marzenie o wolności. Nie do zniesienia było powszechne kłamstwo, głupota, miałkość tych komunistycznych towarzyszy partyjnych. Wielu moich kolegów było aresztowanych lub bitych w okresie stanu wojennego - wspomina redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz.
Dobrze pamięta okres stanu wojennego, natomiast w przypadku Grudnia 70' słyszał relacje rodzinne i znajomych o strzelaniu do robotników i użyciu broni wobec własnych obywateli.
Zapytany przez portal TV Republika jakie przesłanie płynie z tamtych tragicznych wydarzeń odpowiedział:
- Wolność nie ma ceny. Trzeba walczyć zawsze gdy jest się człowiekiem i Polakiem. Ważne aby być sobą bo własne poglądy i wiara są najważniejsze.
Opozycjonista Adam Borowski spodziewał się ataku ze strony komunistów w grudniu 1981 r., ale miał wrażenie, że odbędzie się to w sposób bardziej legislacyjny niż zbrojny. Wydawało mu się, że Sejm przegłosuje ustawy, które radykalnie zmniejszą możliwość demonstracji albo w jeszcze inny sposób uderzą w "Solidarność". Wprowadzenie stanu wojennego, godzina policyjna, internowanie i wywiezienie wielu osób było dla niego szokiem.
- Stan wojenny zatrzymał nas w drodze do przemian i do demokracji. Generał próbował pozorować pewne reformy. Najgorsze, że użył przemocy. Straciliśmy 10 lat przez te wydarzenia. Mnóstwo osób ucierpiało - skomentował grudzień 1981 r.
- Jeśli chodzi o Grudzień 70' to w Warszawie nie było protestów. Odcięto łączność stolicy z wybrzeżem, gdzie strzelano do robotników. Można było dowiedzieć się o tym tylko z Radia Wolna Europa - zapamiętał z tamtych czasów opozycjonista.
Również Jemu portalu TV Republika zadał pytanie o przestrogi czy przesłanie dla następnych pokoleń, które płyną z tych wydarzeń.
- Demokracja jest słabym tworem, ale jedynym możliwym. Społeczeństwo musi mieć możliwość wyrażenia zgody na pewne działania władzy. Ludzie muszą mieć wpływ na realną zmianę. Tak aby nie trzeba było wychodzić na ulice i ponosić ofiar. Nie wolno rządzić autorytarnie - wytłumaczył.
Z kolei Andrzej Gwiazda mówił, że w Grudniu 70 strajki zaczęły się od żądań podwyżek. Była bardzo trudna sytuacja materialna robotników. Strajkujący chcieli rozmawiać z władzą, ale komuniści aresztowali wysłanników strajków, którzy poszli na rozmowy z nimi. Robotnicy ruszyli na gmachy władz komunistycznych aby uwolnić własnych reprezentantów.
- Wyrzucono czerwoną szmatę komunistyczną i na jej miejsce powieszono flagę biało-czerwoną. To chyba najpiękniejsze z wydarzeń z tamtych dni - zrelacjonował w rozmowie z portalem TV Republika.
Według niego stan wojenny był całkowitym zaskoczeniem. Nie miał nigdy dobrego zdania o tamtych przedstawicielach komunistycznych, ale nie spodziewał się tak drastycznych wydarzeń.
Opozycjonista uważa, że lekcją na przyszłość z tych traumatycznych wydarzeń jest wyczulenie na manipulację. Trzeba dążyć do prawdy i ją podkreślać, a szybko wykrywać i unieszkodliwiać manipulację, która jest groźna zarówno dziś jak i kiedyś.