– Piętnaście lat temu zostałem redaktorem naczelnym tygodnika „Gazeta Polska”. W Polsce rządził wtedy Aleksander Kwaśniewski i koalicja PSL-SLD. Kraj był całkowicie uzależniony od rosyjskich dostaw gazu i ropy, armii niemal nie było, a korupcja tak szalała, że zaowocowało to kolejnym komisjami śledczymi - wspomina redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz.
– Tygodnik miał wtedy około 10 tys. sprzedaży egzemplarzy i był dosyć samotną wyspą w świecie medialno/politycznym. Dzisiaj mimo potężnego kryzysu mamy w naszej grupie wielokrotnie lepiej sprzedający się tygodnik, dziennik GPC, portal Niezależna.pl, który czyta kilka milionów osób, elitarny miesięcznik „Nowe Państwo”, Telewizję Republika, stoi za nami największy ruch obywatelski w Europie składający się z 500 klubów GP. Udało się nam pomimo tego, że od początku towarzyszyła nam kanonada ze strony „Gazety Wyborczej”, której redaktor naczelny od razu podał mnie do sądu. Dwa i pół roku później, na 13 grudnia 2007 r., na zlecenie TVN, sąd podjął decyzje o aresztowaniu kierownictwa redakcji. Nasyłano na nas służby specjalne, policję i prokuraturę - pisze Tomasz Sakiewicz.
– A jednak wygraliśmy i osiągnęliśmy sukces, którego inni zazdroszczą. Nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie grupa moich przyjaciół i współpracowników, szczególnie zawsze stojąca przy mnie Kasia Gójska i Piotr Lisiewicz. Pamiętam też jakiego trudnego wyboru musiał dokonać Marcin Wolski, by stanąć po mojej stronie, czy wsparcie, że strony nieżyjących już wielkich ludzi pióra Zdzisława Szpakowskiego, Jacka Kwiecińskiego, Marka Nowakowskiego i Macieja Rybińskiego. Nie jestem w stanie wymienić wszystkich. Jednak podziękować należy przede wszystkim Państwu, naszym czytelnikom i widzom i często słuchaczom. Bez Was po prostu nie byłoby tego wszystkiego, tak jak nie byłby zmian w Polsce - dodaje.