Prawo i Sprawiedliwość po raz pierwszy znalazło się sytuacji, gdy wybierając odpowiedzialność za państwo, jednocześnie naraża się na ryzyko konfliktu z częścią swego elektoratu - komentuje dzisiejszą nowelizację ustawy IPN przegłosowanej przez Sejm RP Tomasz Sakiewicz .
Kluczowe w tej chwili jest zrozumienie, że rządzenie nie polega na tym, by się podobać, lecz by służyć swojemu krajowi. PiS i osobiście premier Morawiecki ten egzamin zdał. Ustawa o IPN, mimo pewnych mankamentów, nie była złą ustawa. Problem polegał na tym, że wrogom Polski udało się zbudować wokół niej atmosferę konfliktu i wrażenie jakbyśmy chcieli coś ukrywać. Było dokładnie odwrotnie - chcieliśmy bronić swojego dobrego imienia, ale Rosjanie byli bliscy ogrania nas w tej sprawie i skłócenia nas z głównym sojusznikiem czyli USA. Wyjściem z tej sytuacji było znalezienie formuły bronienia dobrego imienia Polski, w które włączą się poważne siły w Izraelu i USA, a jednocześnie uczynienie kroku do tytułu w sprawie ustawy. Wydaje się, że PiS taki plan przeprowadził.
Teraz najważniejsze, żeby potrafił to wytłumaczyć swemu elektoratowi. Jego większość rozumie, że ponad emocje są jeszcze twarde interesy Polski. Do nich należy przede wszystkim bezpieczeństwo kraju i jego pozycja na arenie międzynarodowej.