– To jest oszustwo, bo in vitro nie jest metodą leczenia niepłodności. To inżyniera – mówiła w programie „Wolne głosy” Małgorzata Sadurska z PiS. – Potrzebna jest regulacja prawna kwestii in vitro – zauważyła Paulina Piechna-Więckiewicz z SLD.
W pierwszej kolejności komentowano samą nazwę rządowego projektu o in vitro. Jego nazwa brzmi „ustawa o leczeniu niepłodności”. – To jest oszustwo, bo in vitro nie jest metodą leczenia niepłodności. To inżyniera – wskazywała Małgorzata Sadurska. Posłanka PiS oceniła, że metodą leczenie niepłodności jest naprotechnologia. – O tej metodzie premier nie mówi – zauważyła.
– Pani premier mówi o zakończeniu wojny ideologicznej, a projekt jest wpychany do Sejmu podczas kampanii wyborczej. Do tej porty nie udało się im takiego projektu przygotować. Chodzi o podzielenie Polaków – wyjaśniała Sadurska.
– Co do kwestii merytorycznych z pewnością się nie zgodzę. Jednak rozbawiły mnie słowa o różnicach w tej sprawie. Wielu polityków koalicji było przeciwko zaproponowanej wersji projektu – zauważyła Paulina Piechna-Więckiewicz. Zdaniem polityk SLD „czeka nas kolejna epopeja, która będzie rozkładana na części pierwsze tylko po to, żeby pokazać zwycięstwo rządu tuż przed wyborami”.
– Projekt jest potrzebny z uwagi na to, że potrzebna jest regulacja prawna kwestii in vitro – dodała.
– Projekt nie rozwiązuje problemu, bo niepłodność jest dużo szerszym i dużo poważniejszym problemem. Skupiłabym się jednak na naprotechnologii – oceniła Małgorzata Sadurska. Jej zdaniem zaproponowany przez rząd projekt zawiera wiele punktów, z którymi trudno się zgodzić. – Wyprodukowanie do sześciu zarodków, te zarodki, które nie posłużyły do wszczepienia mają być przechowywane przez 20 lat. Nie ma wyjaśnienia, co dalej – zauważyła. Podkreślała, że takich luk i niejasności jest więcej, także jeśli chodzi o to, do kogo skierowany jest projekt.