Mówiąc o "sfałszowaniu" wyborów samorządowych, Jarosław Kaczyński nie wskazał, w jaki sposób i na jakim etapie miałoby do tego dojść - ocenił stołeczny sąd, który utrzymał odmowę ścigania prezesa PiS za te słowa.
26 listopada ub.r. w Sejmie J. Kaczyński powiedział: "Z tej najważniejszej w Polsce trybuny muszą paść słowa prawdy: te wybory zostały sfałszowane". Wszczęcia śledztwa w sprawie znieważenia tymi słowami funkcjonariusza publicznego domagał się Krzysztof Bularz z obwodowej komisji wyborczej w Działoszynie (Łódzkie). Pod koniec ub.r. prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa. W piątek decyzję tę prawomocnie utrzymał Sąd Rejonowy dla Warszawy-Sródmieścia.
Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście odmówiła śledztwa wobec braku znamion czynu zabronionego. Jak mówił rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Przemysław Nowak, nie doszło do znieważenie funkcjonariusza publicznego podczas pełnienia obowiązków służbowych (grozi za to grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku). - Z treści całości wypowiedzi i jej kontekstu wynika, iż słowa J. Kaczyńskiego nie były skierowane do członków komisji wyborczych, w szczególności reprezentowanych przez zawiadamiającego - dodał Nowak. Podkreślił, że inkryminowana wypowiedź nie formułuje wobec żadnego członka komisji zarzutu sfałszowania wyborów - a tym samym z obiektywnego punktu widzenia nie stanowi ona znieważenia konkretnej osoby.
Bularz odwołał się do sądu. Na piątkowym posiedzeniu argumentował, że poczuł się pomówiony, gdyż do fałszerstwa głosów - jak podkreślał - może dojść tylko na poziomie komisji obwodowej. Dodał, że słowa prezesa PiS naraziły go na utratę zaufania potrzebnego w jego pracy ratownika ochotniczej straży pożarnej, bo w jego miejscowości jest on powszechnie znany. Uzasadniając oddalenie zażalenia, sędzia Magdalena Zając-Prawica podkreśliła, że prezes PiS "nie znieważył skarżącego bezpośrednio". "J. Kaczyński nie odniósł się, na którym etapie wybory mogły być sfałszowane i w jaki sposób" - dodała. Podzieliła ustalenia prokuratury. Bularz powiedział PAP, że złożył już w sądzie prywatny akt oskarżenia wobec J. Kaczyńskiego o przestępstwa zniesławienia oraz znieważenia.
Wobec "braku znamion czynu zabronionego", Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła też wszczęcia śledztwa ws. publicznego znieważenia przez Kaczyńskiego prezydenta RP i prezesów SN, NSA i TK. Prezes PiS mówił o "terroryzowaniu" przez nich sądów badających ważność wyborów samorządowych.
Niedawno "Gazeta Wyborcza" podawała, że sądy okręgowe w całej Polsce "nie znalazły dowodów na sfałszowanie wyborów samorządowych i masowo oddalają protesty wyborcze". Ze złożonych niemal 2 tys. skarg na wyniki głosowania we wszystkich szczeblach samorządu (własne skargi złożyły komitety wyborcze PiS), za zasadne uznano ok. 50. Według "GW" sądy dopatrzyły się uchybień, które mogły mieć wpływ na wynik wyborów i nakazały powtórzenie głosowań do rad gmin w poszczególnych okręgach.
Najnowsze
Republika zdominowała konkurencję w Święto Niepodległości - rekordowa oglądalność i wyświetlenia w Internecie