52-letnia Kendra Jackson z Ohamy w stanie Nebraska przez trzy lata była przekonana, że cierpi ma wyjątkowo uporczywe przeziębienie. Lekarze podejrzewali alergię, ale jej stan zaczął się pogarszać.
W 2015 roku jej stan zaczął się pogarszać. Pojawił się uporczywy katar, a z nosa leciala niezidentyfikowana wydzielina. Według Jackson, dziennie "wypływało z niej" pół litra płynu.
- Musiała zasypiać na krześle. Gdy budziła się nad ranem cała jej bluzka była mokra od wydzieliny - mówi rynolog dr Christie Barnes z Centrum Medycznego Uniwersytetu w Nebrasce. To właśnie w uniwersyteckim centrum medycznym poprawnie zdiagnozowano przypadek 52-latki.
Wyciek płynu mózgowego to rzadkie schorzenie, najczęściej występujące po wypadkach i urazach. Rocznie diagnozowany jest jedynie u 5 na 100 000 pacjentów na świecie.
- Można powiedzieć, że ten płyn "kąpie mózg". Czaszka to twarde pudełko, a mózg to miękki organ, który wymaga ochrony - tłumaczy Barnes. Zbyt duża utrata płynu rdzeniowo-mózgowego może zagrażać życiu człowieka.
Lekarze zatkali przeciek w czaszce Jakcson używając pobranych wcześniej tkanek z nosa i brzucha. Po miesiącu od operacji kobieta czuje się już dużo lepiej.