SKANDAL! Kolejna paskudna kpina z katastrofy smoleńskiej na deskach teatru!
Aktorzy biczują się biało-czerwonymi flagami, Polska nazywana jest nieczułą sadystką, niesmaczne żarty budzą skojarzenia z katastrofą smoleńską. A to wszystko w ramach… obchodów 100-lecia niepodległości Polski. Tak przynajmniej mówią twórcy. Teatr Syrena w Warszawie, Pożar w Burdelu i Teatr im. Stefana Żeromskiego w Kielcach przygotowały komedię „Bem! Musical o patriotach i renegatach” - pisze Sylwia Krasnodębska w najnowszym numerze "Gazety Polskiej Codziennie".
Premiera spektaklu odbyła się w ostatni piątek na deskach Teatru Syrena w Warszawie. Sztuka powstała w ramach programu „Sto wskrzeszeń na 100-lecie Polski”.
– Chcemy stworzyć na stulecie naszej niepodległości muzyczno-biograficzne musicale o niestandardowych i nietypowych Polakach patriotach czy o polskości, która jest na pewno poza szablonem tego patriotyzmu „mainstreamowego” – mówi Michał Walczak, współtwórca Pożaru w Burdelu i reżyser spektaklu. Józef Bem jawi się tu jako patriota cechujący się pełnym oddaniem sprawie polskiej i słabością do armat. Jednak granica między lekkim żartem a budzącą odrazę kpiną została przez twórców wielokrotnie i z premedytacją przekroczona. Gdy bowiem aktorzy biczują się flagami, a o Polsce (granej przez Magdalenę Placek-Boryń) mówi się, że jest nieczułą sadystką, spektakl przestaje być już beztroską zabawą. Parodia utworu Jana Pietrzaka „Żeby Polska była Polską”, uzupełniona słowami „musi cierpieć, bo znika, gdy jest szczęście” wywołuje rechot, a nie śmiech. Wielokrotnie wyśpiewane zaś słowa „to nasz sport narodowy – otwierajmy śmiało groby” musi budzić skojarzenia z katastrofą smoleńską i nie ma szans, by było to skojarzenie przypadkowe i niezamierzone. – Jesteśmy dumni z barwności tej opowieści – mówi nam scenarzysta Maciej Łubieński. – Niczego nie obśmiewamy. Wręcz przeciwnie. Wpisujemy się na swój sposób w obchody stulecia niepodległości, które są nie tylko centralnie programowane. Chcemy tworzyć też takie wersje historii – mówi Michał Walczak w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie”. Reżyser podkreśla, że to opowieść o absolutnym patriotyzmie, który dominuje. – Patriotyzm samotnych mężczyzn był na porządku dziennym. Przez tę samotność popadali w mesjanizmy – tłumaczy „Codziennej” swój punkt widzenia scenarzysta Maciej Łubieński. – Przez ten patriotyczny celibat mężczyźni świrowali – dodaje reżyser.
Na pytanie „Gazety Polskiej Codziennie” o to, czy spektakl „Bem! Musical o patriotach i renegatach” jest manifestem politycznym, reżyser Michał Walczak odpowiada: – Raczej artystycznym. W czasach silnych antagonizmów dotyczących ideologii, którą zaprzęgamy do rozmów o historii, musical o człowieku jest świetnym pretekstem, by spojrzeć na historię przez pryzmat biografii. Widać w tych postaciach, jak bardzo polska historia jest paradoksalna.
Czy Walczak wie, że swoim spektaklem wpisuje się podsycanie antagonizmów? Czy słowa z jego sztuki „gdy Polak się nie bije, zaczyna gnić”, nie są trochę o nim samym?
Więcej w czerwcowym numerze
„Nowego Państwa”