Gościem red. Marcina Bąka w programie „Wolne Głosy” był Marek Lewandowski, rzecznik NSZZ „Solidarność”
We wtorek w Warszawie prezydent Andrzej Duda i przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda podpisali nową umowę programową. Poprzednia umowa pomiędzy "Solidarnością" a ówczesnym kandydatem na prezydenta Andrzejem Dudą została podpisana 5 maja 2015 r.
– Prezydent przyjął model patronowania dialogowi. Starał się być arbitrem pomiędzy nami i rządem, bo to przecież rząd wprowadza te, czy inne rozwiązania. (…) To była dobra współpraca, zawsze mogliśmy liczyć na prezydenta. – zaznaczył rzecznik.
Jak podkreślił, choć nie brakowało punktów spornych między związkowcami a rządem, to obecna ekipa „jest kilka półek wyżej, jeśli chodzi o dialog społeczny” od poprzedniej.
– Choć zgrzytów było sporo, ale to jest jedna ogromna różnica pomiędzy poprzednią władzą, a obecną. – powiedział Lewandowski.
Społeczna zadra
Rzecznik wskazywał również, że w czasie kryzysu istotne jest zwrócenie się ku pracownikom i przedsiębiorcom.
– Powinniśmy się wsłuchiwać w głos pracodawców czego im w tych tarczach potrzeba a rolą związków zawodowych, rolą Solidarności jest pilnować, aby nadmiernie nie przerzucano kosztów kryzysu na pracowników. W pierwszej tarczy udało nam się uzyskać to, że to pracodawca musi prowadzić dialog ze swoimi pracownikami i dopiero po porozumieniu uruchamiana jest pomoc. (…) Takie rozwiązania są dobre i dla jednych i dla drugich. – stwierdził gość Telewizji Republika.
Według niego mimo działań podjętych w celu wzmocnienia gospodarki w dobie pandemii nie jest możliwe całkowite ominięcie skutków kryzysu.
– Nie jest możliwa taka sytuacja, że nikt na kryzysie nie straci. To będzie głęboka zadra (…) która powstaje w związku z tą sytuacją. Żadne tarcze nie są w stanie na dłuższą metę przeciwdziałać temu co się dzieje. (…) Jesteśmy tylko drobnym oczkiem gospodarek globalnych i to nie jest tak, że nasze decyzje będą miały wpływ na sytuację globalną. Trzeba stawiać na racjonalnych partnerów. – zauważył.
Widmo trockizmu
Lewandowski przestrzegał również, że brak porozumienia na linii rząd- Związek, może dać możliwość dojścia do głosu radykalnym ruchom.
– Jeżeli nie będziemy się dogadywać, to na popularności będą zyskiwać takie anarchistyczne, lewackie związki zawodowe, a takie związki zawodowe jak „Solidarność” która opiera swoją działalność na społecznej nauce Kościoła będą tracić na znaczeniu i ta sytuacja będzie szła w kierunku, którego nie jesteśmy w stanie przewidzieć. – powiedział
– Wszyscy za to zapłacimy, pilnujmy żebyśmy nie musieli zapłacić nadmiernie i pamiętajmy o tym, że to przedsiębiorcy tworzą miejsca pracy, a oni muszą pamiętać, że nie można wszystkiego przerzucić na pracowników, bo to może mieć głębokie społeczne skutki i prowadzić właśnie do niepokojów i wzrostu popularności takich partii lewackich, które wprowadzą nam trockizm. – alarmował.
Mieszanka wybuchowa
Rozmówca red. Marcina Bąka odniósł się również do kwestii wyborów, które powinny według niego odbyć się jak najszybciej.
– Wszystkiemu winny jest ten bubel prawny jakim jest konstytucja, która była tworzona przez komunistów i która nie przewidziała takiej sytuacji, jaką mamy dzisiaj. (…) Do tego dochodzi słynna ustawa Donalda Tuska, który wymyślił ustawę o zagrożeniu epidemiologicznym. Dzisiaj ponosimy tego skutki. Wybory powinny odbyć się jak najszybciej. Te wybory nie są dużo bardziej niebezpieczne niż codzienne zakupy.
– Opozycja w sondażach sięgnęła dna i musi zrobić wszystko by te wybory się nie odbyły, bo to dokończyłoby się dla nich katastrofą. Ludzka tragedia, kryzys, pandemia jest rozgrywana by nie ponieść klęski wyborczej. Powinniśmy jak najszybciej odbyć wybory, bo chaos, który jest, to mieszanka absolutnie wybuchowa.