Gościem Jacka Ożóga w programie "Polska na dzień dobry" był Damian Kita, rzecznik Marszu Niepodległości.
Ile osób było na Marszu?
– To trudny orzech do zgryzienia. Powyżej 50 tysięcy ciężko o jakąś miarodajną liczbę. W porównaniu do poprzedniego roku, wysoko postawiliśmy poprzeczkę. Mogło to być 100-110 tysięcy. Ta edycja była lepsza w ujęciu frekwencji. Jesteśmy zadowoleni. Mieliśmy doniesienia dot. prowokacji. Grupa anarchistów i prowokacje "Obywateli RP". Stawiło się dużo rodzin, osób starszych. Atmosfera była przyjazna - skomentował rzecznik.
Pojawiły się transparenty, które są nie do przyjęcia
– To prawda, pojawiły się również okrzyki. To skandal, jako organizatorzy jesteśmy zbulwersowani. Nie spodziewaliśmy się takiej oprawy. To było 50-60 osób, które chciały uzyskać efekt większej grupy poprzez rozciągnięcie transparentów. W przyszłym roku postaramy się, by konkretnie te osoby nie miały prawa wstępu na Marsz. Nie chciałbym też demonizować, ponieważ 50 osób w ujęciu ogółu nie robi większego wrażenia - odniósł się Kita.
Inicjatywa Marszu Niepodległości przejmowane przez wrogów Polski?
– Z perspektywy organizatorów, nadal jest to oddolne, społeczne wydarzenie. Przychodzi każdy, kto chce uczcić to święto. Opinia, że Marsz jest przejmowany to doniesienie nieprawdziwe. Przebiega znacznie spokojniej niż w latach poprzednich - powiedział.
Wypowiedź rzecznika Młodzieży Wszechpolskiej
– To była wypowiedź osoby, aniżeli organizacji. Nadal czekamy na stanowisko MW. Polacy na przestrzeni wieku nigdy nie akceptowali takiej narracji. Polakiem jest każdy kto na to pracuje i przejmuje dziedzictwo kulturowe. W żadnym stopniu nie utożsamiam się z wypowiedzią lidera MW - podsumował Damian Kita, rzecznik Marszu Niepodległości.