Dziś odbyła się pierwsza rozprawa w procesie 23-letniego Pawła R., który w maju 2016 r. podłożył bombę w jednym z wrocławskich autobusów. Prokuratura oskarża 23-latka o terroryzm. Grozić może mu nawet dożywocie.
19 maja 2016 r. Paweł R. pozostawił w autobusie linii 145 we Wrocławiu reklamówkę, w której znajdowała się bomba domowej roboty. Pasażerowie, widząc pozostawiony pakunek, powiadomili o tym kierowcę, który wyniósł reklamówkę z ładunkiem na zewnątrz. Chwilę później pakunek eksplodował na przystanku autobusowym, raniąc przechodząca obok kobietę. Tego samego dnia rano, R. zadzwonił na numer alarmowy 112 i poinformował, że na terenie Wrocławia podłożył cztery bomby, za których rozbrojenie zażądał 120 kilogramów złota.
Prokuratura oskarżyła Pawła R. o usiłowanie wymuszenia rozbójniczego oraz usiłowanie zabójstwa wielu osób. Podkreślono, że czyny miały charakter terrorystyczny. W świetle oskarżenia 23-latkowi grozi dożywocie. Jak podaje „Gazeta Wrocławska”, oskarżony mówił przed sądem, że nie nic wspólnego z terroryzmem. Na pomysł przygotowania tzw. bomby szybkowarowej wpadł w połowie kwietnia 2016 r. Według zeznań oskarżonego, w tym czasie nasiliła się jego depresja. Paweł R. dodał, że liczył, iż pieniądze pochodzące z szantażu poprawią jego sytuacją finansową, a to poprawić miałoby również jego sytuację towarzyską.
Oskarżony zeznał również, że nie miał zamiaru wyrządzenia komukolwiek krzywdy, a liczył, że ładunek podłożony w autobusie zrobi „jedynie dużo huku i nastraszy ludzi”. Dziś przed sądem stanęło również dwoje świadków. Kolejna rozprawa w tym procesie odbędzie się 8 kwietnia.