W programie "Rozmowa ściśle jawna" na antenie TV Republika redaktor Piotr Nisztor rozmawiał dziś z audytorem śledczym, Wojciechem Dudzińskim o nieprawidłowościach w spółce Polnord. W związku z tymi nieprawidłowościami zatrzymano w zeszłym tygodniu m.in. znanego adwokata, byłego wicepremiera Romana Giertycha oraz biznesmena Ryszarda K.
Na początek prowadzący zapytał, czy audyt wewnętrzny w tak dużej spółce mógł być niewiarygodny.
– Zacząłbym od tego, że trzeba odróżnić audyt przeprowadzany przez biegłego rewidenta, ustawowy audyt przeprowadzany raz do roku od audytu wewnętrznego, który każdy może sobie przeprowadzić, w zależności od potrzeb - wskazał Dudziński.
– Często się zdarza, że kiedy nowy zarząd obejmuje władzę w danej firmie, to na początku chce sprawdzić to, co poprzednicy robili. Wówczas urządza się tzw. audyt otwarcia. Często robi się to nie własnymi siłami, ale poprzez zewnętrzne firmy, co często doradzam, w formie audytu śledczego, dochodzeniowego. Jest on bardzo szczegółowy. Bada się ryzyka nadużyć, szczegóły. Z dużą pewnością po takim audycie można stwierdzić, czy dochodziło do jakichś nieprawidłowości, czy też nie - podkreślił.
– Oczywiście, w takim audycie mogą być kwestie przedstawione na pewnym poziomie prawdopodobieństwa, bo przecież wiadomo, że audytor śledczy nie ma dostępu do wszelkich możliwych informacji, zwłaszcza informacji zewnętrznych. Jednak z opisu prokuratury jeżeli chodzi o Polnord wynika, że były to dosyć proste sprawy, które zostały przedstawione. Nie trzeba było robić jakiegoś skomplikowanego audytu - zauważył audytor śledczy.
– Oczywiście tego rodzaju nadużycia, czyli wykorzystanie spółek fasadowych, które ja nazywam fałszywymi pośrednikami, to jedno z częstszych nadużyć w polskim obrocie gospodarczym. W ciągu ostatnich trzech lat przeprowadziłem 30-40 audytów otwarcia. I tylko w jednym przypadku nie było nadużyć. W większości audytów tego typu nadużycia, czyli wykorzystanie spółki fasadowej, zdarzały się. Tyle że były to kwoty raczej mniejsze. Tutaj mówimy o kwotach 90 mln, co mnie trochę dziwi, bo w tego typu przypadkach na giełdzie wykorzystywano zazwyczaj spółki obszarowe, a tutaj użyto spółek fasadowych, co do których łatwo było określić, kto za nimi stoi - dodał.
– Cały ten „trik” polega na tym, że osoba odpowiedzialna za zakupy w danej firmie nie dokonuje zakupu bezpośrednio od faktycznego sprzedawcy, tylko tworzy fasadowego pośrednika, który kupuje właśnie od faktycznego sprzedawcy i dopiero potem od fałszywego pośrednika kupuje firma, w której zatrudniający się nieuczciwy pracownik. Fałszywy pośrednik realizuje nienależną mu marżę i stąd szkoda dla firmy. Cały trik polega na tym, żeby ukryć ten proceder - wyjaśnił Wojciech Dudziński.
– Przestępcy w białych kołnierzykach robią wszystko, żeby ukryć, zamotać, stworzyć taką transakcję, której będzie później można bronić w jakikolwiek sposób. Jeżeli mamy napad na bank, włamują się uzbrojeni bandyci, to mamy nagrania, odciski palców, więc łatwo jest udowodnić w sądzie, że ta i ta osoba miała broń, zostawiła odciski palców itd. W przypadku przestępstw gospodarczych nie jest już tak prosto - zauważył.