– Po raz pierwszy nabrałem wątpliwości kiedy Rosjanie opublikowali raport – mówił na antenie Telewizji Republika Jurgen Roth, niemiecki dziennikarz śledczy i autor książki poświęconej katastrofie smoleńskiej "Zamknięte akta S." – Ważnym dowodem były dla mnie dwa raporty niemieckiego wywiadu – podkreślił Roth.
– Starałem się dowiedzieć, co się kryje za tym tzw. wypadkiem – tłumaczył Roth w rozmowie z Michałem Rachoniem. – Po raz pierwszy nabrałem wątpliwości, kiedy Rosjanie opublikowali swój raport – dodał.
Jak mówił, w dokumencie było wiele faktów, które nie zgadzały się z rzeczywistością. Dziennikarz podkreślił też, że książka ta powstała, aby pokazać nowe fakty dotyczące katastrofy ale także m.in. dla społeczeństwa niemieckiego, aby mogło ono poznać okoliczności wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku.
Informacje z niemieckim raportów
– Jednym ważnym dowodem były dwa raporty niemieckiego wywiadu – mówił Roth. Jak dodał, niemieckie służby uważają, że nie była to katastrofa lotnicza ale „zastosowane zostały prawdziwe materiały wybuchowe”. – Było więcej wskazówek, więcej dowodów – mówił dziennikarz.
– Raport służby wywiadu były czytane również przez osoby na wysokich stanowiskach w rządzie niemieckim – dodał.
Jak tłumaczył, nie jest w stanie powiedzieć władze których państw znają cała prawdę nt. katastrofy smoleńskiej, ale podejrzewa, że niemiecki rząd wie więcej niż jest to oficjalnie podane. – Myślę, że Stany Zjednoczone dokładnie wiedzą co się dzieje, niemiecki rząd też musi wiedzieć (…) co do innych państw nie mam pojęcia – stwierdził. – Pewnie niektóre rządy wiedzą, ale z przyczyn politycznych nie chcą o tym mówić – dodał.
Roth podkreślił też, że obecnie potrzebni są dziennikarze, którzy będą zadawać pytania. – Potrzebni są dziennikarze niezależni, którzy będą zadawali pytania, którym uda się uzyskać prawdziwe odpowiedzi (…) potrzebujemy polityków, którzy będą myśleć tylko o sprawach najważniejszych – dodał.
– Nie potrzebujemy dziennikarzy zmotywowanych politycznie, ale dziennikarzy niezależnych, którzy wykonają pracę a nie będą rzucać oszczerstwa, tak jak to ma miejsce w państwa kraju – podsumował.
Czytaj więcej:
Niemiecki dziennikarz śledczy pisze książkę o Smoleńsku. „To był zamach”