– Gdy panie i panowie z BND przeczytają moją książkę, szybko zorientują się, że jestem w posiadaniu tego raportu i że jest on wiarygodny. I nie będą mieli podstaw do tego, by mnie atakować – mówił w wywiadzie dla portalu wpolityce.pl niemiecki dziennikarz śledczy Jurgen Roth.
Federalna Służba Wywiadowcza BND zdementowała informacje dziennikarza, który informował, że raporty tej służby wskazują, że katastrofa smoleńska nie była wypadkiem. Rzecznik niemieckiego wywiadu stwierdził wprost, że „to bzdura”.
Roth pozostaje przy swoim zdaniu i twierdzi, że raport jest wiarygodnym źródłem informacji. – Zapewne jednak będą dalej szli w zaparte. Zmienią tylko nieco taktykę. Powiedzą, że ten raport źródłowy BND jest mało wiarygodny, bo stanowi tylko zbieraninę informacji, jedną z wielu i do tego najmniej istotną – mówił Roth, odnosząc się do stanowiska BND w tej sprawie.
Dziennikarz śledczy podkreślał, że nigdy nie twierdził, iż niemiecki wywiad wychodził założenia, że katastrofa smoleńska była zamachem. – Wychodzę jednak z założenia, że rząd federalny został przez niego poinformowany o tym, że dwa ważne źródła jednego z jego agentów mówiły o obecności środków wybuchowych na pokładzie TU-154M. Nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. Te same źródła także mówiły wyraźnie o zamachu – wyjaśniał Roth.
Uznany dziennikarz śledczy ocenił, że jeśli źródła są wiarygodne, to sprawa ma swoją kontynuację. – A w tym wypadku są to bardzo wiarygodne źródła. Oczywiście raport mógł też wylądować na półce w szafie, jeśli Berlinowi nie zależało na dalszym grzebaniu w tej sprawie – dodał jednak.
– Jednak ten raport istnieje i nie da się temu zaprzeczyć. Ze strony rządu w Berlinie dochodzą mnie podobne słuchy. Koniec końców to polityczna decyzja – podkreślał.
Ponadto zauważył, że jeśli BND od początku wychodził z założenia, że katastrofa w Smoleńsku była tragicznym wypadkiem, to oznacza to, że taka była wola niemieckiego rządu. – Taki otrzymali odgórny nakaz. Należy tu odróżnić pracowników BND od politycznych władz – stwierdził.
Jurgen Roth skrytykował też państwa zachodniej Europy za postawę wobec wyjaśniania kastastrofy smoleńskiej. – Postanowiła (zachodnia Europa – przyp. red.) uwierzyć w to, co mówią Rosjanie i polski rząd. I teraz nie chce się z tego wycofać, by nie drażnić Rosji oraz zadowolić polskie władze – stwierdził dziennikarz.