Jak poinformowała PAP Romaszewska-Guzy, wśród zatrzymanych jest operator oraz dwie dziennikarki, które szukały go w okolicach budynku Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych. Dodała, że nie wiadomo, co stało się z kolejnym operatorem stacji. - Być może jest tak, że po prostu się ukrywa, więc możemy nie mieć łączności - wyjaśniła.
Romaszewska-Guzy wspomniała także o pracowniku stacji nadal przetrzymywanym w Witebsku. "Sprzed chwili mam informację, że dostał 10 dni aresztu" – przekazała.
Jak podkreśliła, do bardzo przykrego zdarzenia doszło w Grodnie. "Dziennikarz pracujący dla polskiego programu mniejszościowego, który przyszedł pod budynek aresztu, by spotkać przetrzymywanych tam kolegów, został ciężko pobity. Stracił cztery przednie zęby, był kopany" - poinformowała dyrektor Telewizji Biełsat.
Telewizja Biełsat to stacja białoruskojęzyczna, która nadaje z Polski i jest przez nią finansowana. Na Białorusi jest dostępna poprzez sygnał satelitarny i w internecie.
We wtorek na Białorusi trwają protesty i zatrzymania. Demonstracje rozpoczęły się po niedzielnych wyborach prezydenckich, które - według oficjalnych wyników - wygrał prezydent Alaksandr Łukaszenka. Niezależni obserwatorzy twierdzą, że w czasie wyborów dochodziło do licznych nieprawidłowości, a frekwencja w lokalach wyborczych była zawyżana.
Łukaszenka oświadczył w poniedziałek, że uczestnikami powyborczych protestów "sterowano z Polski, Wielkiej Brytanii i Czech".