Poseł PiS Marcin Romanowski zapowiedział, że wspólnie z pełnomocnikiem złoży zawiadomienie na osoby, które podejmowały decyzje ws. jego zatrzymania.
Polityk Suwerennej Polski, poseł klubu PiS Marcin Romanowski, który był zatrzymany w związku ze śledztwem dot. Funduszu Sprawiedliwości, wyszedł na wolność tuż przed północą we wtorek na mocy decyzji Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa. Powodem - jak podał Romanowski - jest chroniący go immunitet członka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Prokuratura Krajowa, która przedstawiła Romanowskiemu 11 zarzutów, występowała do sądu o 3-miesięczny areszt tymczasowy dla niego.
Romanowski zapowiedział podczas dzisiejszej konferencji prasowej polityków PiS w Sejmie, że wraz z pełnomocnikiem będzie składał zawiadomienie "w związku z bezprawnym pozbawieniem wolności, w związku z nadużyciem uprawnień z art. 231" Kodeksu karnego.
Jak powiedział, zawiadomienie będzie dotyczyć osób, które podejmowały w tym obszarze decyzje, "czyli prokuratorów z zespołu nr 2 Prokuratury Krajowej (prowadzącego śledztwo ws. Funduszu Sprawiedliwości - red.), decydentów, czyli pana ministra Arkadiusza Myrchę, ministra Adama Bodnara i inne osoby, a także tych, którzy byli wykonawcami i podżegaczami - mówię o tych, którzy tworzyli te opinie". "Kara, która grozi za tego typu czyny, to 10 lat pozbawienia wolności", dodał.
Zdaniem Romanowskiego, w tej sprawie należy również zbadać rolę m.in. posła klubu KO, mecenasa Romana Giertycha. "Nie ma żadnej wątpliwości, że te osoby na odpowiednim etapie miały wiedzę, że ten immunitet (Rady Europy) przysługuje, a próbowały dokonać zatrzymania właśnie po to, żeby uciec przed obiektywną oceną tych nieprawdziwych, niepopartych rzetelnymi dowodami zarzutów, które usiłowano mi przedstawić", powiedział polityk.
💬 Poseł KP PiS @MarcinRoma19996: Zawiadomienie do prokuratury będzie dotyczyć osób z prokuratury krajowej, ale również decydentów, czyli pana ministra Myrchę, pana ministra Bodnara, inne osoby, a także tych, którzy byli wykonawcami i podżegaczami, mówię tutaj o tych, którzy… pic.twitter.com/Qezu14GCv3
— Prawo i Sprawiedliwość (@pisorgpl) July 17, 2024
Zdaniem posła Zbigniewa Boguckiego, rządzący "dali koncert, tak naprawdę, braku sprawczości". "Pokazali, jak nie powinno się stosować prawa. Myślę, że można to spokojnie nazwać patologią, stąd mówimy: 'stop pato-władzy'", podkreślił poseł PiS.
Według niego, "to, co wydawało się rządzącym, że źródłem prawa jest premier Donald Tusk, a później Roman Giertych, a później prokurator generalny i na końcu te opinie, które w wielu sprawach, także w tej, są pisane na zamówienie, to patologia". "W Polsce źródłem prawa jest konstytucja, ustawy, ratyfikowane umowy międzynarodowe i ich trzeba przestrzegać, a nie tego, co mówi Donald Tusk", zaznaczył Bogucki.
Zdaniem posła Sebastiana Kalety, "kompromitacja Bodnarowców, czyli ekipy, którą zmontował Donald Tusk w Ministerstwie Sprawiedliwości i prokuraturze, pokazuje, jakie są prawdziwe cele tych mitycznych rozliczeń" rządów PiS. "Chodzi o uczynienie z polskiego państwa, z aparatu siłowego polskiego państwa 'biura porachunków politycznych' Donalda Tuska, Romana Giertycha i aktualnej totalnej władzy. Oni tak byli zacietrzewieni w swojej żądzy zemsty, że wczoraj potknęli się spektakularnie o własne nogi, nie tylko na oczach Polaków, ale na oczach całej Europy", podkreślił Kaleta.