Po dziesięciu dniach, rolnicy ze Związku "Orka" zakończyli protest w Sejmie. Na dalsze rozmowy zaprosił ich prezydent Andrzej Duda. Z protestującymi nie chce natomiast rozmawiać Tusk, którego totumfacki, Kołodziejczak, protest swoich dawnych kolegów, skwitował tylko skandaliczną odzywką, sugerującą... agenturalne powiązania rolników.
Rolnicy zakończyli protest głodowy w Sejmie. Protestujący otrzymali zaproszenie na rozmowę – ale nie od premiera, tak jak tego oczekiwali – ale od prezydenta – podała rozgłośnia RMF FM.
Andrzej Duda był w środę w Sejmie przy okazji wystąpienia szefa MON. Prezydent spotkał się z protestującymi i zaprosił na "pogłębione rozmowy w Pałacu Prezydenckim".
Jednocześnie rolnicy wciąż liczą na rozmowę z premierem Donaldem Tuskiem. – My czekamy, w każdej chwili jak tylko będzie jego wola, przyjeżdżamy na spotkanie – powiedział jeden z rolników, co podajemy za portalem dorzeczy.pl. Uczestnicy strajku domagali się od rządzących zablokowania wprowadzania w życie zapisów Zielonego Ładu.
O strajkujących rolnikach ostro wypowiadał się natomiast Kołodziejczak. – Protest nie ma żadnego uzasadnienia merytorycznego i gospodarczego. To jest dla mnie polityczne działanie, które możemy nazwać hucpą polityczną – ocenił i dodał: – Mamy różne służby, które powinny wychwytywać, sprawdzać i to jest bardzo możliwe, że inspiracje różnego rodzaju tych osób, które źle życzą Polsce, mogą trafiać do tych, którzy robią takie protesty.
Zdaniem Kołodziejczaka, nie ma mowy o żadnych strajku rolników, tylko o proteście "kilku ludzi", którzy "z rolnictwem nie mają wiele wspólnego".
– Niech śpią, a jak trzeba, to głodują. Dla mnie to jest nieadekwatne do sytuacji. To, co robią, to jest inwencja artystyczna – stwierdził Kołodziejczak w rozmowie z "Faktem".