– Od początku do końca wyglądało to na farsę – mówił w programie „Wolne głosy” Wojciech Reszczyński. W ten sposób publicysta Naszego Dziennika skomentował proces dziennikarzy zatrzymanych w PKW podczas pełnienie swoich obowiązków.
– Zawsze czuję obawy, kiedy sąd ocenia intencje. Skąd sędzia wiedział, jakie intencje miała policja – zastanawiał się Marek Król. Publicysta podkreślał, że konstrukcja uzasadnienia sądu jest „przedziwna”.
– Od początku do końca wyglądało to na farsę – podkreślał z kolei Wojciech Reszczyński. Zdaniem publicysty Naszego Dziennika zarzut naruszenia miru domowego państwowej instytucji jest kuriozalny. – Taki zarzut nie powinien w ogóle paść. Wyrok ten, tak jak cały proces, ośmiesza wymiar sprawiedliwości – ocenił. Ponadto podkreślał, że „to za komuny zrodził się mit, że z wyrokami się nie dyskutuje, a w państwie demokratycznym powinno mieć to miejsce”.
Król oburzał się również na sytuację, kiedy przed sądem miał zeznawać jeden z sędziów PKW, który nie zgodził się na relacjonowanie przez media jego zeznań. – Sędzia stwierdził, że to narusza jego prywatność, a przecież zeznawał on jako funkcjonariusz publiczny. Wyproszenie mediów było co najmniej dziwne – wyjaśniał publicysta tygodnika wSieci oraz Super Expressu.
Wojciech Reszczyński zwracał także uwagę na to, że policjanci zeznający podczas rozprawy przyszli do sądu w cywilnych ubiorach. – Przecież oni zeznawali jako funkcjonariusze policji, więc powinni być w mundurach. Jaka jest pewność, że to rzeczywiście byli policjanci – pytał publicysta Naszego Dziennika.