"Do Sądu Najwyższego wpłynęły tysiące protestów - dotyczących zarówno wyborów parlamentarnych, jak i referendum. Zarzuty stawiane drugiemu z głosowań są bardzo poważne - chodzi przede wszystkim o agitację przez członków komisji wyborczych w masowej skali. Jak ustalił portal Niezalezna.pl, Sąd Najwyższy musi wydać orzeczenie do 15 grudnia i jest bardzo prawdopodobne, że swoim wyrokiem unieważni referendum. To by oznaczało konieczność powtórki głosowania", czytamy dziś na portalu Niezalezna.pl.
W niedzielę 15 października odbyły się wybory posłów do Sejmu i senatorów o Senatu, ale równocześnie Polacy głosowali w ogólnokrajowym referendum. Niestety, podczas głosowania doszło do licznych przypadków, gdy członkowie komisji wyborczych pytali, czy wyborca chce wszystkie karty do głosowania lub wręcz sugerowali „bez referendum”.
Portal Niezalezna.pl na bieżąco wówczas opisywał sytuację.
Nawet Państwowa Komisja Wyborcza - jeszcze w trakcie głosowania - wydała komunikat zwracając uwagę na bardzo poważny problem.
„Państwowa Komisja Wyborcza poleca, aby niezwłocznie przekazać komisjom obwodowym, że działanie takie jest niedopuszczalne", podkreśliła PKW. - "Należy wskazać komisjom, że to wyborca ma prawo odmówić przyjęcia którejś z kart do głosowania, natomiast komisja obwodowa nie może pytać, które karty wydać".
Ta sytuacja niewątpliwie mogła mieć wpływ na wynik głosowania. Przypomnijmy, że ostatecznie frekwencja wyniosła 40,91%, a niezbędny - dla ważności referendum - był próg 50 procent. To spowodowało, że wynik referendum nie był wiążący.