Ratownicy Grupy Beskidzkiej TOPR uratowali mężczyznę, który „morsował” w krótkich spodenkach na Babiej Górze
Ratownicy Grupy Beskidzkiej TOPR podczas rutynowego patrolu, na szczycie Babiej Góry natrafili na leżącego w śniegu mężczyznę. "Miał na sobie jedynie krótkie spodenki, cienką czapkę i rękawiczki oraz niskie buty" - poinformował w piątek beskidzki GOPR.
Do zdarzenia doszło w czwartek o 14.12 w trakcie rutynowego patrolu GOPR. Ratownicy odnaleźli mężczyznę, który był bliski utraty przytomności, w utrudnionym kontakcie oraz na granicy 3 stopnia hipotermii. Poszkodowany miał na sobie letnie ubranie.
"Ratownicy, wykorzystując swój ekwipunek, przystąpili do zabezpieczenia termicznego osoby ratowanej oraz walki o utrzymanie funkcji życiowych turysty. Rozłożyli namiot ratunkowy i utworzyli punkt cieplny, w którym stopniowo ogrzewali mężczyznę. Z Markowych Szczawin wyruszył ratownik z noszami SKED oraz ekwipunkiem wykorzystywanym do transportu osób w hipotermii" - poinformował na swoich social mediach GOPR Beskidy.
GOPR powiadomił o zajściu ratowników sekcji operacyjnej Babia Góra z prośbą o wsparcie wyprawy ratunkowej. O godzinie 16.10 ratownicy przystąpili do transportu turysty w noszach SKED przez Przełęcz Brona. Mężczyzna został wcześniej odpowiednio zabezpieczony termicznie.
"Z przełęczy został opuszczony technikami linowymi do tzw. Biwaku Zapałowicza. Następnie przetransportowano go skuterem z przyczepą na Markowe Szczawiny i dalej karetką GOPR do Zawoi Markowej, gdzie o godz. 17.30 został przekazany Zespołowi Ratownictwa Medycznego" - dodał GOPR.
Cała wyprawa ratunkowa trwała prawie 4 godziny, a w jej działaniach wzięło udział 15 ratowników Grupy Beskidzkiej GOPR.
Ratownicy podkreślili, że nieodpowiedzialne zachowanie mężczyzny mogło kosztować go życie. Nie dość, że nie poinformował nikogo o swojej sytuacji, to jeszcze nie posiadał odzieży i wyposażenia, które mogłoby go ogrzać.
"Prawdopodobnie błądził w kopule szczytowej przez dłuższy czas i wychłodził się na tyle, że jego stan świadomości nie pozwalał już na wezwanie pomocy (pomimo, że posiadał ze sobą telefon). Z informacji uzyskanych przez ratowników wynika, że turysta był doświadczonym +morsem+ - kompletował w tym stylu szczyty górskie od dłuższego czasu, był już też wcześniej na Babiej Górze" - podsumował GOPR.
Ratownicy przypominają, że zimą warunki atmosferyczne w górach zmieniają się bardzo szybko. "Beskidów wymaga sporego doświadczenia, odpowiedniego wyposażenia, a przede wszystkim rozwagi i odpowiedzialności. ZA SIEBIE I INNYCH" - podkreślił dużymi literami GOPR.