Gdybyśmy spróbowali oddzielić, choć nie jest to możliwe w 100 procentach Buddę od hinduizmu zostałyby nam nauki o utrzymywaniu metafizycznych więzi z całą ludzkością i wszystkimi czującymi istotami, wyzbyciu się własnej jaźni, miłosierdziu i duchowym przebudzeniu, zjednoczeniu się z innymi ludźmi.
Chociaż późniejsi filozofowie buddyjscy, którym ciężko było pogodzić się z nihilizmem, próbowali to reinterpretować, w przeciwieństwie do np. nauk Jezusa czy Mahometa Budda nie obiecywał na końcu swej ścieżki „Życia Wiecznego”, tylko przeciwnie pokojowe osunięcie się w Nirwanę-niebyt w harmonii z Wszechświatem. Tak wierzyli explicite pierwsi buddyści modląc się do Buddy Sakyamuniego nazywając go Thagathą (tym, który odszedł) jego świadomość przestała istnieć w momencie Parinirwany, a jednocześnie jego energia czuwa nad wszystkimi czującymi istotami pomagając im osiągnąć przebudzenie. Co świetnie wpisuje się w taoistyczne wierzenia o zjednoczeniu się z Tao po śmierci i w rozwinięcie konfucjańskiej filozofii społeczno-międzyludzkiej.
Mimo, że Japonia jest, jeśli chodzi o religijną przynależność mieszkańców czwartym najbardziej buddyjskim krajem świata, co drugi Japończyk zapytany o religijną przynależność odpowie bez większego lub żadnego zawahania, że jest buddystą. Jeśliby go jednak spytać czy wierzy w wędrówkę dusz najczęściej poprosiłby „Next question”. W cale to nie oznacza wykluczenia indyjskiej wizji tylko to, że nie jest w kulturze japońskiej zakorzenione tak silnie jak np. w Tybecie. W zasadzie poza Indiami wiara w wędrówkę dusz najsilniej jest zakorzeniona głównie w Indochinach, Indonezji i w Tybecie.
Żeby lepiej zrozumieć jak postrzegany jest kulturowo buddyzm w Japonii warto jest się zaznajomić z lekturą książek Mishimy Yukio.
https://www.britannica.com/biography/Yukio-Mishima
Ciąg dalszy nastąpi… „droga do faszyzmu… ile faszyzmu jest w faszyzmie”?