„Byłam świadkiem, pierwszy poszkodowany był zaatakowany 2 metry od mojego stoiska, na którym byłam. Nikt się tego nie spodziewał. Wyglądało, jakby ten chłopak, który został zaatakowany, dostał jakiegoś ataku padaczki. Chciałam pobiec do niego, udzielić mu pomocy, ale zauważyłam, że z szyi zaczyna lecieć mu krew” – powiedziała dla RMF FM pani Urszula.
– Byłam świadkiem, pierwszy poszkodowany był zaatakowany 2 metry od mojego stoiska, na którym byłam. Nikt się tego nie spodziewał. Wyglądało, jakby ten chłopak, który został zaatakowany, dostał jakiegoś ataku padaczki - opowiada. Ja usłyszałam przeraźliwy krzyk dziewczyny, która obok niego stała. Chciałam pobiec do niego, udzielić mu pomocy, ale zauważyłam, że z szyi zaczyna lecieć mu krew. W tym momencie jakiś pan do nas pobiegł i kazał nam wszystkim uciekać - mówi pani Urszula.
– Byłam z koleżanką, która widziała jak ten napastnik biegł i doskakiwał do napotkanych osób. Zadawał cios, i na następną osobę. Widziałam dużo krwi - opowiada pani Urszula. On atakował chyba tylko w korytarzu, na wysepkach, bo tam jest najwięcej ludzi - dodaje.
– Jedyny krzyk, który mam w głowie, to krzyk tej dziewczyny, która była obok tego zaatakowanego chłopaka – mówiła.
– Jeden pan trzymał jakąś lampę, złapał co miał pod ręką - opowiada. W tym momencie przyjechało dwóch policjantów. Jak zobaczyliśmy, że ten nożownik biegnie, to wszyscy zaczęliśmy krzyczeć, żeby biegli i łapali go – dodała pani Urszula.