Stowarzyszenie „Kursk” zajmuje się renowacją pomników i grobów radzieckich żołnierzy w Polsce. Gdy jego członkowie wybrali się do Rosji, rzeczniczka tamtejszego MSZ przyjęła ich wódką i opisała ich działalność w samych superlatywach.
Na wódce i szarlotce z rzeczniką MSZ
„Kursk” to polskie stowarzyszenie zajmujące się renowacją pomników i nagrobków żołnierzy radzieckich w Polsce. Stowarzyszenie od 22 października przebywa na dwutygodniowym „tournee” w Rosji. Jak można wyczytać na profilu stowarzyszenia, „wszędzie podejmowani będziemy przez władze miejsce, organizacje społeczne, szkoły i mieszkańców poszczególnych miejscowości”.
Dalej doczytujemy: „Celem wyjazdu jest wykazanie Rosjanom, iż Polska to nie tylko kraj obłąkanych polityków, IPN-u itp. organizacji. Chcemy wykazać, że Polacy to ludzie odpowiedzialni, pragnący pokoju ze wszystkimi sąsiadami”. Jak się dowiadujemy, patronat medialny nad wyjazdem „Kurska” do Rosji objął Andriej Wypołzow, dziennikarz z Kaliningradu, znany z akcji ochrony „pomników wdzięczności” w Polsce.
Istotnym punktem wycieczki do Rosji stało się spotkanie delegacji stowarzyszenia z rzeczniczką rosyjskiego MSZ, Marią Zacharową. W podmoskiewskiej daczy Zacharowej przebrani w rosyjskie mundury członkowie stowarzyszenia piją wódkę z panią rzecznik i zajadają kaszę z menażek. Potem, w bardziej eleganckiej części spotkania jest już ciasto i herbatka
Zacharowa była oczarowana polskimi aktywistami i na swoim profilu na Facebooku zamieściła relację ze spotkania. - To są wyjątkowi ludzie, nie tyle polscy przyjaciele, co bracia, którzy znają i kochają naszą wspólną historię i pielęgnują ją dla nas – chwali „Kursk” przedstawicielka rosyjskiego MSZ.
"W polsce mają nas za agentów Kremla"
Po spotkaniu, szef stowarzyszenia, Jerzy Tyc, w rozmowach ze Sputnikiem i Russia Today twierdził, że „niszczenie radzieckich pomników wojskowych to zagrożenia dla świata, a polskie władze wykorzystują monumenty w rozgrywkach politycznych”. Dodał, że „polskie władze przymykają oko na akty wandalizmu na sowieckich cmentarzach, a rząd nigdy nie potępił tych wydarzeń”.
Wypowiedzi Tyca świetnie wpisały się w narrację uprawianą przez Kreml. On sam skarży się rosyjskim mediom, że „w Polsce uważają ich za agentów Kremla”. - Nasza praca to nie tylko dar dla poległych wyzwolicieli, ale i akcja protestu przeciw temu, co dzieje się teraz w Polsce, przeciw rządowej ideologii, przepisywaniu historii i propagowaniu rusofobii. Antyrosyjska polityka naszych władz przejawia się w unicestwianiu wszystkiego, co związania z historią, co związane z Armią Czerwoną. A młodzieży już bardzo poważnie wyprali mózgi antyrosyjską propagandą – dodał Tyc w rozmowie z jednym z rosyjskich portali.