Prokurator Okręgowy w Płocku, kierując się dobrem osób pokrzywdzonych przez tzw. gang mokotowski i koniecznością szybkiego ukarania sprawców, wystąpi do Sądu Okręgowego w Warszawie z wnioskiem o cofnięcie pytania prejudycjalnego skierowanego do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Złoży również zażalenie na postanowienie tegoż sądu o zawieszeniu postępowania karnego przeciwko sprawcom.
Sędzia Igor Tuleya zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości UE z pytaniem prejudycjalnym dotyczącym niezawisłości sędziowskiej. Takie zachowanie sędziego poskutkowało zawieszeniem jednego z procesów prowadzonych w warszawskim sądzie okręgowym dotyczącym trzech mężczyzn oskarżonych w sprawach karnych. Żeby było jeszcze ciekawiej, mężczyznom zasiadającym na ławie oskarżonych zarzuca się przestępstwo z art. 252 par. 1 Kodeksu karnego, czyli... wzięcie zakładnika.
Sprawa, w której Sąd Okręgowy VIII Wydział Karny w Warszawie wystąpił z pytaniem prejudycjalnym, dotyczy aktu oskarżenie skierowanego w czerwcu 2018 roku przeciwko trzem członkom tzw. gangu mokotowskiego. Zarzuca im się szereg brutalnych czynów, jak uprowadzenia i wymuszenia popełnione ze szczególnym udręczeniem pokrzywdzonych, w tym ich brutalne bicie. Są to czyny, za które grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
W sprawie tej Prokuratura wykorzystała wszystkie dostępne instrumenty prawne wsparte działaniami funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego Policji, które doprowadziły do szybkiego ustalenia i zatrzymania sprawców okrutnych czynów. Dało to nadzieję pokrzywdzonym i ich rodzinom, że po skierowaniu aktu oskarżenia do Sądu Okręgowego będą mogli liczyć na szybkie i sprawne osądzenie sprawców, a ostatecznie sprawiedliwy wyrok. Tymczasem zapowiedziane działania Sądu znacznie wydłużają trwanie procesu i uderzają w pokrzywdzonych. Narażają ofiary porwań na dodatkową traumę związaną m.in. z odkładaniem w czasie przesłuchań koniecznych przed sądem, a dotyczących najbardziej dramatycznych wydarzeń w ich życiu.
Prokurator Okręgowy w Płocku stoi na stanowisku, że działania Sądu naruszają wynikające z przepisów prawa interesy osób pokrzywdzonych do szybkiego procesowego rozstrzygnięcia sprawy i ukarania winnych. Jednocześnie zaś sformułowane przez Sąd pytanie prejudycjalne w żaden sposób nie jest związane z prowadzonym postępowaniem karnym, a dotyczy regulacji normujących kwestię odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów. Odpowiedź na tak postawione pytanie nie jest w najmniejszym stopniu potrzebna Sądowi do rozstrzygnięcia sprawy „gangu mokotowskiego”.
Ponadto odpowiedź ta wymaga od Trybunału Sprawiedliwości oceny zgodności polskiego prawa krajowego z art. 19 ust. 1 Traktatu o Unii Europejskiej, do czego Trybunał nie jest uprawniony w procedurze pytań prejudycjalnych. W tym trybie, na pytanie sądu krajowego, Trybunał jedynie dostarcza sądowi informacji o wykładni prawa wspólnotowego, i to w takim zakresie, jaki jest niezbędny do rozstrzygnięcia sprawy głównej. Sprawa główna dotyczy zaś dokonywanych ze szczególnym udręczeniem porwań niewinnych osób, a nie subiektywnych obaw sędziów wynikających z modyfikacji zasad ich odpowiedzialności dyscyplinarnej. Tego rodzaju obawy nie mogą być uznane z okoliczności dające Trybunałowi podstawę do wypowiedzenia się w trybie pytania prejudycjalnego, co jednoznacznie rozstrzygnął już sam Trybunał w orzeczeniu z 1990 roku w sprawie C-286/88 Falciola.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Kwiecień w Sejmie przypomina, jak pani Kidawa-Błońska szorowała po dnie w wyborach i PO zablokowała wybory!
Myrcha o publikacji „Gazety Polskiej” i kontrowersjach z branżą lichwiarską: „Nie czytam, nie pamiętam”
Sąd pogrążył Bodnara: zatrzymanie posła Romanowskiego było nielegalne. Parlamentarzysta zażąda 200 tys. zł
Najnowsze
Kwiecień w Sejmie przypomina, jak pani Kidawa-Błońska szorowała po dnie w wyborach i PO zablokowała wybory!
Kluby "Gazety Polskiej" oddadzą hołd Maurycemu Mochnackiemu
Myrcha o publikacji „Gazety Polskiej” i kontrowersjach z branżą lichwiarską: „Nie czytam, nie pamiętam”
Tusk z Putinem mszczą się za przekop Mierzei Wiślanej
Sąd pogrążył Bodnara: zatrzymanie posła Romanowskiego było nielegalne. Parlamentarzysta zażąda 200 tys. zł